"Dość dyktatury policyjnej pałki” i "Bandyci w mundurach”, pod takimi hasłami we wtorek protestowało w Krasnymstawie kilkadziesiąt osób.
Młodzi ludzie grali na bębnach i skandowali hasła. Przechodniom wręczali ulotki, na których wypisane były prawa obywatelskie. Jednak niektórzy z uczestników zdawali się prowokować policję. Wchodzili do budynku komendy i wykrzykiwali przekleństwa pod adresem funkcjonariuszy. Policjanci nie reagowali nawet kiedy nazywano ich gestapowcami.
Manifestowali przede wszystkim członkowie Komitetu Wolny Kaukaz. Jego działaczy: Iwonę Bojarczuk i Mariusza Nierodę przed dwoma tygodniami zatrzymała policja. Twierdzą, że na komendzie zostali pobici. - Bili mnie po twarzy, w brzuch i klatkę piersiową. Wyzywali od wszarzy i brudasów - mówi Nieroda.
Zarzucają funkcjonariuszom także przekroczenie uprawnień i znieważenie. O zajściu powiadomili prokuraturę.
- Patrol zatrzymał ich około 1 w nocy, przy ul. Okrzei - relacjonuje Sławomir Dulniak z KPP w Krasnymstawie. - Przyczyną zatrzymania była odmowa i wprowadzenie w błąd przy ustalaniu tożsamości i spożywanie alkoholu w miejscu publicznym.
Dulniak potwierdza, że użyto wobec nich siły fizycznej, ale tylko przy umieszczaniu w radiowozie, a potem chroniąc przed samookaleczeniem. - Ale to oni znieważali policjantów. Twierdzili, że nie uznają praw stanowionych przez państwo - mówi Dulniak. - Grozili, że oskarżą ich o pobicie.
Zatrzymani mieli we krwi po ponad 0,6 promila alkoholu. Policjanci po zatrzymaniu zadzwonili do prokuratora. Ten zasugerował, żeby przeprosili policjantów, to nie zostanie im postawiony zarzut znieważenia. - Przeprosili i przyjęli stuzłotowy mandat, ale nie podpisali protokołu zatrzymania - mówi Dulniak.
Oboje zatrzymani złożyli pismo do komendanta krasnostawskiej policji o zawieszenie w obowiązkach dwóch funkcjonariuszy. - Będziemy walczyć o ukaranie policjantów - zapowiada Bojarczuk. - Zostaliśmy przez nich zmaltretowani i poniżeni. To, że noszą mundur, nie oznacza, że są bezkarni. Takie zachowanie jest niedopuszczalne w demokratycznym kraju.
- To, co tutaj się stało, przekracza wszelkie granice - mówi Zbigniew Wesołowski, działacz jednej z organizacji anarchistycznych. - Mamy zamiar manifestować przeciwko bezkarności policjantów w różnych miastach. Zaczynamy od Warszawy.
Protest wzbudził zainteresowanie mieszkańców Krasnegostawu, ale o manifestantach nie wypowiadali się zbyt pochlebnie. - Jakby siedzieli w domu a nie łazili po nocy, to nic by się im nie stało - twierdzi starsza kobieta. - Taka młodzież dzisiaj, to co się dziwić. Oni się nikogo nie boją.
Nie zgadza się z nią mężczyzna, który pomagał manifestantom rozdawać ulotki. - Mają rację, trzeba walczyć o swoje prawa - mówi. - Ci policjanci chyba nie zauważyli, że czasy się zmieniły.