Na początku akcji, na liście niesolidnych czytelników było 665 nazwisk, a na półkach brakowało 1264 książek.
Na początku akcji zapominalscy nie szczędzili ostrych słów pod adresem bibliotekarzy. Jeden z czytelników poruszony wezwaniem do zapłaty słonej kary czytelnik zagroził szefowej chełmskiej biblioteki, że powybija szyby w jej mieszkaniu.
- Długo zastanawialiśmy się, czy zaangażować indykatorów. W końcu okazało się, że nie ma innego sposobu aby odzyskać znaczną część naszego księgozbioru - tłumaczy Anna Radosławska, dyrektor ChBP.
Bibliotekarze są zgodni, że od kiedy do akcji wkroczyli śląscy windykatorzy, znacznie więcej czytelników zaczęło zwracać książki w terminie. Bywa też, że przesyłają je pocztą, chociaż mieszkają w tym samym mieście. Bibliotekarze podejrzewają, że ci ludzie po prostu się wstydzą. W przesyłkach znajdują nawet liściki ze szczerymi przeprosinami.
Maria Kannenberg z głównej wypożyczalni w ChBP przyznaje, że nie ma dnia, aby ktoś nie odnosił książek, przetrzymywanych nawet przez kilka lat. Regularnie czytelnicy płacą też kary. Rekordziście przyszło wysupłać z kieszeni ponad trzy tysiące złotych.
Na początku akcji chełmscy czytelnicy byli winni swojej bibliotece za przetrzymywanie książek i innych wydawnictw około 225 tys. zł. Pieniądze z kar, uszczuplane o należność dla indykatorów, w całości są przeznaczane na zakup nowości.