Pomóc można zawsze. Wystarczą tylko dobre chęci. Udowodnili to urzędnicy z krasnostawskiego starostwa. Gdy okazało się, że przepisy nie dają możliwości udzielenia wsparcia finansowego dla młodego sportowca, członkowie Zarządu Powiatu sięgnęli do własnych portfeli.
– To dobry chłopak i bardzo obiecujący sportowiec – mówi trener. – Wiem, że w jego rodzinie, jak to się mówi, nie przelewa się. Chłopak jest skromny i sam o pomoc by nie prosił, ale skoro wiem, że potrzebuje np. butów na zimę czy ciepłej kurtki, to nie mogłem przejść obok tego obojętnie. Dla mnie ci chłopcy, to nie tylko zawodnicy. Czuję się za nich odpowiedzialny. Jesteśmy jak rodzina. Owszem, dyscyplina jest potrzebna podczas treningów, ale oni potrzebują też zainteresowania i serca.
Jak mówi trener, wcześniej starał się już o stypendium sportowe dla swojego podopiecznego. Nie udało się. Postanowił spróbować czegoś innego i z prośbą o jednorazowe wsparcie zwrócił się do Zarządu Powiatu. – Dla tego chłopca liczyłaby się każda kwota: nawet 100-200 zł – mówi Rokosz. – To już by mu bardzo pomogło.
– Niestety, ani naczelnik referujący tę sprawę, ani członkowie zarządu nie mogli znaleźć odpowiedniego przepisu, aby zgodnie z prawem taką pomoc przyznać – mówi Sławomir Kamiński ze starostwa w Krasnymstawie. – Zdawali sobie jednak sprawę, że chłopak pomocy potrzebuje. W tej sytuacji starosta Janusz Szpak wyjął z portfela banknot i zaproponował, aby złożyć się wspólnie.
Pomysł chwycił. W zbiórkę włączyli się wszyscy członkowie zarządu, skarbnik, sekretarz, przewodniczący Rady Powiatu i Naczelnik Wydziału Oświaty. W ten sposób udało się zebrać 450 złotych.
– Gdy dowiedziałem się, że wsparcie będzie i to o wiele większe, niż mogliśmy marzyć, byłem naprawdę wzruszony – mówi trener. – To piękny gest, który pokazuje, że dla urzędników nie liczą się tylko przepisy. Że przy dobrych chęciach i odrobinie serca można tak wiele zdziałać dla drugiego człowieka.
Za otrzymane ze starostwa pieniądze chłopak już kupił sobie potrzebną odzież i zimowe buty. Był zachwycony i prosił, aby podziękować wszystkim, którzy mu pomogli.
– Ja też bardzo dziękuję, przede wszystkim panu Markowi Nowosadzkiemu, który był głównym motorem całej akcji – dodaje Zbigniew Rokosz.