W Chełmie na zabiegi i specjalistyczne badania w niektórych przypadkach trzeba czekać nawet kilka miesięcy.
W grudniu ubiegłego roku napisaliśmy, że w szpitalu w Chełmie ten sprzęt stoi zapakowany już od dwóch lat. Miał służyć nowo tworzącemu się Szpitalnemu Oddziałowi Ratunkowemu. Ale SOR nie powstał, bo okazało się, że budynek nie spełnia nowych, unijnych norm. Po artykule w Dzienniku sprawą miał zająć się Urząd Marszałkowski. – Teraz wszystko wyjaśni się błyskawicznie. Sprzęt trafi do użytku. Nie może stać bezużyteczny – obiecywał dwa miesiące temu Janusz Kisielewski, dyrektor Departamentu Ochrony Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego w Lublinie (szpital jest dla departamentu instytucją podrzędną).
Tymczasem nic się nie zmieniło. Wszyscy odpowiedzialni za szpital zapewniają, że rozmowy w tej sprawie cały czas się toczą. Ale do tej pory nic z nich nie wynikło.
– Na razie Lubelska Wojewódzka Dyrekcja Inwestycji (instytucja podległa Urzędowi Marszałkowskiemu) nie przekazała nam ani budynku, ani sprzętu – mówi Marek Słupczyński, dyrektor szpitala w Chełmie. – Zgadzam się, że sprzęt nie powinien stać bezczynnie. Ale to integralna część nowo wybudowanego obiektu. A ten na razie nie jest przejęty.
Tymczasem Marian Jegorow, dyrektor LWDI twierdzi, że sprzęt jest sukcesywnie rozpakowywany. – Ale to i tak niewiele da. Przede wszystkim trzeba pieniędzy na dokończenie budowy obiektów, gdzie sprzęt powinien pracować.
– Od grudnia do szpitala trafiło zaledwie kilka sprzętów. Żadnej aparatury medycznej. To, że pan Jegorow coś rozpakowuje, nie znaczy, że od razu przekazuje to szpitalowi – twierdzi Słupczyński. – Poza tym, ja nie chcę tymczasowych rozwiązań. Nie opłaca się wstawiać sprzętu na funkcjonujące oddziały, po to, by go potem zabierać.
Żeby zakończyć budowę gigantycznego szpitala w Chełmie potrzeba przynajmniej 120 mln zł. W tegorocznym budżecie na kontynuację budowy Zarząd Województwa przeznaczył 3 mln 725 tys. zł.