Chełm wreszcie pozbędzie się tykającej bomby. To system schładzania sztucznego lodowiska, w którym podstawowym środkiem jest groźny amoniak. Po wymianie agregatów zastąpi go freon.
– Dla nas to nic nowego – mówi Krzysztof Białowicz z MOSiR. – W swoim czasie podobna firma wypompowała już amoniak z jednego z trzech agregatów. Poznaniacy mają uporać się z pozostałymi dwoma.
Kiedy poznańska firma wywiąże się już z tego zadania, MOSiR własnymi siłami zabierze się za demontaż agregatów i ukrytych pod nawierzchnią lodowiska rur. Wszystko po to, by główny wykonawca remontu mógł z marszu wejść na odpowiednio przygotowany plac budowy.
– Pani prezydent obiecała nam, że w razie potrzeby miejskie spółki użyczą nam ciężkiego sprzętu – mówi Zbigniew Mazurek, dyrektor MOSiR. – Jeśli wszystko dobrze pójdzie, to nowe lodowisko będzie gotowe już przed najbliższą zimą.
Sztuczne lodowisko zostało wybudowane jeszcze w latach 80. Zainstalowane tam urządzenia zdążyły się więc poważnie zestarzeć. Doszło do tego, że co sezon MOSiR był skazany na kosztowne remonty, a i tak groźba zamknięcia obiektu od lat wisiała na włosku. Zmorą był szczególnie wykorzystywany do schładzania lodowiska amoniak, stwarzający realne zagrożenie ekologiczne. W końcu miast dojrzało do tego, aby raz na zawsze tego amoniaku się pozbyć. Zapewne odetchnęli też strażacy, którzy z uwagi na obecność w mieście tej groźnej substancji musieli przejść specjalistyczne szkolenia i odbywać odpowiednie ćwiczenia.
– Podkreślam, że nie remontujemy lodowiska, ale praktycznie budujemy całkiem nowy obiekt – dodaje Mazurek. – Po zimowym sezonie, pod zadaszoną halą znajdzie się kort tenisowy ze sztuczną nawierzchnią, a budynek z wypożyczalnią łyżew zamieni się na szatnie dla tenisistów.
W zamyśle projektantów jest także rozbudowanie obecnego budynku tak, aby móc wygospodarować dodatkowe szatnie oraz sanitariaty z prysznicami. Mazurek uprzedza, że nowe lodowisko zostanie zadaszone w drugim etapie inwestycji, a więc dopiero w przyszłym roku.