Usłyszałem huk, a potem zobaczyłem dym - opowiada Jacek Bock, z punktu Ery GSM. Biuro, w którym pracuje mieści się na placu Łuczkowskiego, niemal naprzeciwko sklepu z bielizną, gdzie rozegrała się tragedia.
- Tego nie da się zapomnieć - mówi zdenerwowany Jacek Bock. - Widziałem palącego się człowieka. Trudno było w pierwszym momencie powiedzieć czy to kobieta czy mężczyzna.
Przechodnie i właściciele sklepów natychmiast zaczęli ratować kobietę. Ugasili płomienie. Niemal od razu przyjechało pogotowie, policja i straż pożarna. Kobietę w stanie ciężkim odwieziono na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej chełmskiego szpitala, a zaraz potem przetransportowana została do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach. Druga z kobiet, 60-letnia Alina R., zginęła na miejscu.
Ze wstępnych ustaleń prokuratury i zeznań świadków wynika, że zbrodni dopuścił się 26-letni mężczyzna, związany z młodszą z kobiet. Motywem mogła być zazdrość. Wszedł do sklepu z pojemnikiem wypełnionym łatwo palnym materiałem i go podpalił.
- To taki spokojny i układny człowiek - mówi ekspedienta jednego z okolicznych sklepów. - Znałam go z widzenia. Często przychodził do pani Agaty. Nigdy bym nie przypuszczała, że jest zdolny do czegoś takiego.
Policja nie potwierdza wersji jakoby sprawca strzelał do jednej z kobiet. Po informacje odsyła do prokuratury.
- Podejrzany już został zatrzymany - mówi Mariola Puławska, prokurator Prokuratury Rejonowej w Chełmie.
Wokół sklepu do wieczora gromadzili się zszokowani tragedią ludzie.