Prapremiera zrealizowanego przez miasto i TVP filmu "Stalag 319” została w Chełmie okrzyknięta jako sukces. W czasie uroczystego pokazu podkreślano, że obraz przełoży się na promocję miasta. Są jednak i tacy, którzy uważają, że raczej mu zaszkodzi.
Lackowskiemu zabrakło chociażby zwyczajowej minuty milczenia dla uczczenia ofiar Stalagu. Jego zdaniem wypadałoby również, aby przedstawiciele władz miasta, ochotnicy z widowni i realizatorzy filmu zdobyli się na złożenie na jenieckim cmentarzu choćby skromnej wiązanki kwiatów. Nadałoby to całemu przedsięwzięciu odpowiednią rangę i klimat.
Jeszcze przed premierą, za to po lekturze książki Andrzeja Rybaka "Stalag 319” Lackowski pofatygował się na cmentarze, gdzie w zbiorowych mogiłach spoczywają jeńcy radzieccy, żydowscy, polscy, włoscy, brytyjscy czy holenderscy. Co zastał?
– W Borku najpierw rzuciła mi się w oczy urągająca estetyce i funkcjonalności przedpotopowa tablica informacyjna o pochodzeniu tamtejszego cmentarza – mówi. – Przed laty ten kawał dykty ktoś przybił do drzewa i z czasem razem z nim tak wybujała w górę, że aby przeczytać treść, trzeba wysoko zadzierać głowę. Nie wiadomo też kiedy "wyparowała” jedna ze stalowych bram. Kolejna wygląda tak, jakby ktoś naszykował ją już do zabrania.
Lackowski dopatrzył się też, że po wichurze sprzed kilku laty, kiedy walące się sosny zniszczyły niektóre przęsła cmentarnego ogrodzenia, dotąd nikt nie zrobił z tym porządku. Boi się myśleć jak będzie wyglądał ten cmentarz, kiedy śnieg stopnieje. I jak tu zaprosić na tę nekropolię przedstawicieli ambasad tych krajów, których obywatele zostali na niej pochowani?
– Chylę czoła przed Andrzejem Rybakiem, który w drobiazgowy sposób odtworzył dzieje Stalagu 319 i uzmysłowił czytelnikom, w tym przede wszystkim mieszkańcom Chełma, jak potworne było to miejsce – dodaje Lackowski. – Uważam, że teraz kolejny ruch należy do tych, którzy są odpowiedzialni za utrzymanie jenieckich nekropolii w należytym stanie. Nie wystarczy dołożyć się do filmu i przypieczętować to promocyjną fetą.
Statutowo miejscami pamięci opiekuje się wojewoda. Na podstawie umów scedowuje to zadanie na samorządy terytorialne. – Co roku otrzymujemy od wojewody pieniądze na utrzymywanie między innymi jenieckich cmentarzy, ale też niemało dokładamy na ten cel z własnych środków – zapewnia Henryk Gołębiowski, dyrektor Wydziału Infrastruktury UM. – Kiedy tylko zejdzie śnieg zrobimy tam porządek. Obiecuję też, że ustawimy nowe tablice.