
Chełmska prokuratura przygotowuje akt oskarżenia wobec czterech mieszkańców gminy Dubienka. Są podejrzani o zorganizowanie 15 grudnia 2005 r. w okolicy Skryhiczyna nielegalnego przerzutu przez granicę siedmiu Wietnamczyków. W czasie przesłuchań jeden z zatrzymanych zdradził, że miesiąc wcześniej uczestniczył w podobnej, wówczas udanej, akcji.

– Sprawdzamy, czy rzeczywiście miało to miejsce – mówi Tadeusz Kwiatkowski z chełmskiego Ośrodka Zamiejscowego Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Dowodem na to może być ustalenie wpadki grupy Azjatów gdzieś na terenie kraju lub na granicy z Niemcami. Nie wykluczamy też, że nasz podejrzany po prostu kłamie, usiłując wprowadzić nas w błąd.
Założenie to jest o tyle nieprawdopodobne, że żaden z zatrzymanych nie sprawia wrażenia osoby zdolnej do takiej przebiegłości. Kwiatkowski nie ukrywa, że Sławomir D., Robert P., Adam B. i ich przywódca Zygmunt M. to ludzie prości i bardzo biedni. Za ich usługi organizatorzy przeprowadzania ludzi przez granicę obiecali im zaledwie po 200–300 zł. Oni sami jak zwykle pozostali w cieniu i nie dali się złapać. Być może tym razem będzie inaczej, skoro prokuratura jest przekonana, że zatrzymana czwórka to nie cała grupa zaangażowana do przerzutu Wietnamczyków przez Bug. Nad ich ustaleniem pracują operacyjni funkcjonariusze Nadbużańskiego Oddziału SG i jest duża nadzieja, że ich starania zostaną uwieńczone sukcesem. Chociaż zwykle w ręce pograniczników wpadają szeregowi uczestnicy przeprowadzania ludzi przez granicę, to zdarzało się już, że potrafili ustalić i doprowadzić przed sąd organizatorów trzymających ten cały proceder w garści. Między innymi niedawno za kratki trafił jeden z przywódców tej branży, Ali Bobi rodem z Pakistanu, na co dzień skromny handlarz z warszawskiego stadionu.