W piątek powinno się wyjaśnić, co jest w butelce znalezionej w jednym z kamiennych wazonów stojących na kościele ewangelickim w centrum miasta. Zakurzona flaszka po piwie zapewne tkwiła tam od początku XIX wieku. Pierwsza próba jej otwarcia się nie powiodła.
Kościół parafii ewangelicko-augsburskiej Świętej Trójcy jest jedną z bardziej charakterystycznych budowli w centrum. Ale pewnie mało osób zwraca uwagę, że na dachu świątyni – teraz skrytej za rusztowaniami – są dwa kamienne wazony.
Teraz stały się obiektem zainteresowań konserwatorów i łowców miejskich tajemnic. W jednym z nich znaleziono szczelnie zakorkowaną butelkę.
– Elewację kościoła ewangelickiego zdobią dwa wazony. W ramach prac, jakie tam prowadzimy, ocenialiśmy ich stan techniczny. Okazało się, że ten od strony Krakowskiego Przedmieścia nie jest zrobiony wyłącznie z piaskowca, ma przemurowania z cegły i nie jest w dobrym stanie. Po uzgodnieniu ze służbami konserwatorskimi zapadła decyzja, że go rozbierzemy, sprawdzając przy okazji, jak wazony są mocowane. Po zdjęciu dwóch górnych elementów wazonu, we wnętrzu jego misy, pracownicy zobaczyli zakurzoną butelkę z ciemnego szkła, którą ktoś zabezpieczył sporym korkiem – relacjonuje Piotr Mazurek, współwłaściciel spółki cywilnej PKZ Lublin, która remontuje zabytkowy kościół.
– Próbowaliśmy otworzyć butelkę, ale okazuje się, że to nie takie proste. Korek jest przytwierdzony do szyjki drutem, całość pokryta jakąś substancją. Trzeba to zrobić umiejętnie, używając ostrych narzędzi. Konserwatorzy sugerowali, że ostatecznie przetnie się korek owinięty jakąś szmatką, żeby nie uszkodzić szyjki. Najprawdopodobniej to pochodząca z okresu przed I wojną światową butelka po piwie – dodaje Piotr Mazurek.
Na razie tajemnicze znalezisko czeka na otwarcie u proboszcza.
– Nasz kościół wybudowano w latach 1785-1788, wazony pojawiły się później. Sam jestem ciekawy, co jest w butelce. Gdy się ją weźmie pod światło, mimo że jest z ciemnego szkła, widać, że coś w niej jest. Jakiś podłużny kształt, jak rulon papieru. Może więcej dowiemy się po otwarciu. I wyjaśni się, kto schował butelkę: murarze czy ówczesny proboszcz – mówi ks. Grzegorz Brudny, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Lublinie.
Oprócz informacji o butelce, konserwatorzy mieli dla proboszcza drugą wiadomość, że wazonu z tajemniczą przesyłką z przeszłości nie da się uratować.
– Na podstawie drugiego, kamiennego trzeba odtworzyć ten zniszczony. To co najmniej kolejne 20 tysięcy złotych, które pochłonie remont – szacuje proboszcz, który prowadzi bardzo potrzebną renowację zabytkowej świątyni.
Kościół zyskuje nowe pokrycie dachowe, będzie miał naprawione mury, dostanie nowe tynki, stolarkę. Wewnątrz dekoracje ścienne będą poddane konserwacji, zaplanowano odnowienie podłogi. Zmieni się też otoczenie. Wszystko ma być gotowe do końca października.
Możliwe, że butelka trafiła do wazonu w 1892 roku, gdy remontowano kościół. Informowała o tym inskrypcja na jednej z belek. Podpisali się wówczas rzemieślnicy, ówczesny proboszcz i członkowie rady parafialnej.
Napis na szkle „ALE London” sugeruje, że jest po piwie angielskim. Trunku popularnym w 2. połowie XIX i na przełomie XIX i XX wieku. Wówczas butelki tego rodzaju były dość liczne.
Ksiądz proboszcz Grzegorz Brudny planuje, że do zrekonstruowanego wazonu trafi list do przyszłych pokoleń. Przesyłka będzie zawierała kopię znaleziska i informacje o naszej teraźniejszości i życiu współczesnych parafian.
Wesprzyj wazon
Osoby, które zechcą wesprzeć parafię w renowacji kamiennej ozdoby, która ma około metra średnicy i około 1,5 metra wysokości, mogą wpłacać pieniądze na konto Bank Milenium 25 1160 2202 0000 0001 5785 1655.