W tym tygodniu Centrum Kultury w Lublinie mogłoby spokojnie zmienić swoją nazwę na „Centrum Horroru”. Od poniedziałku jego wnętrze wypełniła ciemność, a mroczny klimat potęgują strumienie czerwonego światła. Po korytarzach przechadzają się postacie z siekierami w dłoniach, z zakrwawionymi twarzami. Wszystko za sprawą Splat!FilmFestu.
Splat!FilmFest – International Fantastic Film Festival, czyli największy w Polsce festiwal nowego kina grozy i fantastyki trwa do niedzieli. Oprócz horrorów i fantasy, w Sali Kinowej Centrum Kultury obejrzeć można premiery najlepszych światowych filmów kina gatunkowego - thrillery, mroczne dramaty, czarne komedie, art-house i s-f.
Przez weekend wyświetlonych zostanie jeszcze kilkanaście filmów.
W sobotę zobaczymy intrygujący i pełen zaskakujących plot twistów thriller psychologiczny „Come to Daddy” – rodzinny dramat, który niespodziewanie przekształci się w absurdalną i brutalną czarną komedię.
Festiwal zakończy „Nocna zmiana” – horror o nawiedzeniu, czyli opowieść o współczesnym Charonie wysłuchującym ostatnich słów zmarłych.
– Pierwsza część Splatu odbyła się w Warszawie i tam była bardzo duża frekwencja, festiwal jest bardzo lubiany. W Lublinie trochę skromniej, ale z tego, co docierają do mnie różne opinie uczestników, to tutaj również bardzo się podoba. Duża część filmów to premiery, pierwsze pokazy w Polsce. Prezentujemy kino oryginalne, ciężko coś takiego gdzieś indziej w naszym kraju obejrzeć. Specjalnie na festiwal przyjechali do nas ludzie z Poznania czy Katowic – opowiada Monika Stolat, organizatorka wydarzenia.
– Filmy prezentowane na Splacie to kino gatunkowe, którego nigdzie indziej nie grają. Na pewno w dużych kinach, multipleksach czegoś takiego nie zobaczymy. Cieszę, się, że jest festiwal, który wypełnia tę niszę. Choć nie ma zbyt dużej ilości osób, ponieważ ludzie prędzej pójdą na horror typu „Obecność”, gdzie co chwilę wyskakuje straszna twarz, niż na film stawiający na klimat, który wolniej się rozkręca – opowiada Karol, który jest fanem kina gatunkowego. Recenzuje też obejrzane produkcje: – W poniedziałek oglądałem film „I ty możesz zostać zabójcą”. Zaczął się bardzo dobrze, natomiast końcówka była przewidywalna. Sam pomysł na film był dość ciekawy. We wtorek najbardziej podobała mi się „Sztuka samoobrony” - czarna komedia z duża ilością plot twistów, opowiadająca o mężczyźnie, którego napadli. Ten stwierdził, że pora się trochę postawić i zapisał się na karate. Tam poznał senseia. Od tego momentu, zaczęło być bardziej mrocznie. Zakończenie było fajne, bardzo podobał mi się tam plot twist.
– Na pierwszy rzut oka, po plakacie, można wywnioskować, że ten festiwal będzie slasherowy, a jest tu bardzo dużo różnorodnych filmów jak na tak mały festiwal. Są np. czarne komedie czy s-f – mówi student Paweł. I dodaje: – Do tej pory oglądałem trzy filmy, między innymi niszowy „Cień ojca”. To był typowy art house. Wszystko działo się powoli. Było dużo symboliki. Oglądając go, trzeba było bardzo dużo myśleć. Film może nie powalił mnie na kolana, ale przyjemnie było obejrzeć takie kino. Zazwyczaj siedzi się w wielkich multipleksach i ogląda duże produkcje. Fajnie jest to zmienić. Choć to kino nie dla wszystkich.
– Zaczęło się od tego, że Splat! był festiwalem horroru. Z wiekiem zaczęło przybywać dużo różnych innych gatunków np. filmy dokumentalne i fantastyczne. To świetny kierunek. Festiwal bez ograniczeń. Ja najbardziej lubię slashery i to, jak kreatywnie można podejść do zabijania – komentuje Andrzej.
Po obejrzeniu absurdalnego filmu „Deerskin” Łukasz dzieli się wrażeniami: – Było dziwnie. Choć można dokopać się do sensu. Są takie filmy nieocenialne. I właśnie tak jest w tym przypadku. Te filmy mogą się podobać lub nie, ale nie o to w tym wszystkim chodzi, by je oceniać, a o to, by spędzić chwile bez zastanawiania się nad światem, nie myśleć o niczym innym. Po takim seansie wychodzimy z czystą kartą.
Michał jest fanem kina absurdu. „Deerskin” bardzo przypadł mu do gustu. – Nie lubię francuskiego kina, a to, co przed chwilą zobaczyłem coraz bardziej mnie do niego przekonuje. To była dobra abstrakcja. Często oglądam takie filmy. Lubię popatrzeć na tego typu wariactwa. Na Splacie będę też jutro. Przyjeżdżają do mnie znajomi z Poznania, specjalnie na ten festiwal – opowiada.
Bilet na pojedynczy seans kosztuje 15 zł, dla studentów 12 zł. W kasach Centrum Kultury znajdziemy też karnety na 5 wejść (50 zł bilet ulgowy i 65 zł normalny) i 10 wejść (80 zł bilet ulgowy i 100 zł normalny). Grupa, która liczy min. 10 osób nabędzie bilety za 7 zł każdy.