Podczas występu pierwszego zespołu muszla koncertowa będzie wyglądała jak sklep z zabawkami.
Takiego nagromadzenia oryginalnych artystów, przedziwnych instrumentów i niebanalnej sztuki, jakie zapowiadane jest na sobotę, chyba jeszcze w muszli koncertowej nie było. Włącznie z dotychczasowymi odsłonami cyklu "Scena eksperymentalna”.
Kiedy ze swoim instrumentarium rozłożą się Małe Instrumenty, słuchacze będą mieli prawo spodziewać się, że za chwilę na scenę wejdą przedszkolaki i będą hałasować. To dlatego, że na wyposażeniu wrocławskiej grupy są głównie drobne i dziwne przedmioty wydające dźwięki.
Instrumenty zabawki: akordeoniki, bębenki, cymbałki, pianinka, grzechotki, piszczałki, plastikowe gitarki i trąbeczki. Takie obiekty jak młynki, bączki i kąpielowe kaczuszki.
Egzotyczne perkusjonalia i chordofony. Także instrumenty kurioza, np. muzyczne rękawiczki elektroniczne, łączące w sobie tandetny keyboard z bezprzewodową technologią przesyłania sygnału.
Za wszystkie te dziwactwa chwyci sześciu dorosłych mężczyzn, poszukujących niebanalnych brzmień, harmonii i barw. Muzycy ci nie uznają konserwatywnych pojęć błędu i dobrego smaku. W swoim graniu łączą awangardę, jazz, klasykę i pop.
A wykonują między innymi własne opracowania utworów Juliana Józefa Antonisza, skomponowanych przez niego do reżyserowanych przez siebie filmów. Jego muzyka, czerpiąca z estetyki amatorskich orkiestr dętych i wiejskiego folkloru, stanowi doskonałe tworzywo dla zespołu posługującego się takim zjawiskowym instrumentarium.
Oryginalne - w tym wypadku głównie etniczne - instrumenty, a także jazzową improwizację i eksperymenty brzmieniowe, stosuje w swoim muzykowaniu także łódzka psychodeliczna grupa Puch.
Ale najbardziej zjawiskowa w jej występach jest prezencja muzyków. Siedzą albo stoją oni tyłem do publiczności w półmroku. Tłumaczą to tym, że nie chcą być ważni dla widzów jako postacie. Że chcą oddać całe pole muzyce i wizualizacjom.
O obrazy podczas lubelskiego koncertu Puchu zadba aż dwóch wizualizatorów: Krzysztof Owczarek i Remigiusz Wojaczek.
Na koniec tego wydania "Sceny eksperymentalnej” pokazane zostaną animowane filmy Juliana Józefa Antonisza: "Jak działa jamniczek”, "Strachy na lachy”, "Jak nauka wyszła z lasu”, "Jak to się dzieje, pyta Agnisia, że na ekranie widzimy misia”, "Światło w tunelu”, "Polska Kronika Non-Camerowa”, "Dziadowski blues non camera, czyli nogami do przodu”, "...te wspaniałe bąbelki w tych pulsujących limfocytach” i "Ostry film zaangażowany. Non camera”. Reżyser stworzył je przy użyciu maszyn własnego pomysłu i konstrukcji.
Początek sobotniego maratonu artystycznego o godz. 20. Wstęp bezpłatny.