Jest okazja do posłuchania na żywo ambitnej acz chwytliwej muzyki. W niedzielę (8.08) w Behemot Cafe wystąpi grupa Na Tak.
Zanim to się stało spędzili parę miesięcy na tworzeniu utworów i na próbach, a przyświecała im zasada "Piosenka jest dobra na wszystko”. Wzięli ją od Jeremiego Przybory i Jerzego Wasowskiego, a zawarty w starym utworze optymizm przetłumaczyli na nazwę nowej formacji – Na Tak. Ale generalnie stylem Kabaretu Starszych Panów nie mieli zamiaru się inspirować.
Na wyjście z undergroundu obrali sobie Zielony Ogród GramOffOnu (jedno z najbardziej klimatycznych miejsc w Lublinie) w czasie największego dorocznego poruszenia artystycznego w mieście (w Noc Kultury). Z powodu deszczu musieli jednak wrócić pod ziemię, tzn. wystąpić w piwnicy zajmowanej przez restaurację GramOffOn.
Publiczność z opuszczonymi żuchwami wchłonęła ich niezwykłą mieszankę szamańskich rytmów, nowocześnie pulsujących gitar i uroczych harmonii wokalnych. Potem odzyskała kontrolę nad mięśniami głowy i poszła głosić dobrą nowinę, czyli przekuwać nazwę zespołu w swój stosunek do niego.
Obwieszczano narodziny lubelskiego wcielenia Talking Heads. Mówiono, że doczekaliśmy się tutejszej wersji Simple Minds. Ogłaszano powstanie softowego wydania The B-52s. W każdym porównaniu było trochę prawdy i bardzo wiele entuzjazmu.
Stali się więc sensacją, czyli jednak wypłynęli.
Kolejne koncerty grupy Na Tak – zawsze wykonywane w myśl hasła "Im mniej hałasu, tym więcej muzyki” – pokazały, że wzlot nie był jednorazowy. Zarazem odbiorcy zaczęli rozsmakowywać się także w warstwie literackiej piosenek zespołu. Niewiele ustępuje ona stronie dźwiękowej. W poetycki sposób wyraża kondycję współczesnego człowieka, który zmagając się z codziennością, próbuje zachować pewną dozę romantyzmu.
Dwa miesiące po debiucie wznieśli się fizycznie, występując w Behemot Cafe na tarasie muszli koncertowej Ogrodu Saskiego i przy okazji skutecznie powrócili do niezrealizowanej na początku koncepcji koncertu w pięknych okolicznościach przyrody.
W niedzielę znowu się tutaj zaprezentują. I w pewnym sensie zadebiutują. Zagrają po raz pierwszy w nowym składzie – bez perkusisty Pawła Nowickiego, ale z perkusjonistą Grzegorzem Drozdem. Główny rytm popłynie z beat-maszyny Sebastiana Napierały, który tradycyjnie zagra także na gitarze. Piotr Kala jak zwykle będzie basować.
Początek koncertu o godz. 20.
Adres: Al. Racławickie 1-3.
Wstęp wolny.