Ta książka to rodzaj sentymentalnej podróży w przeszłość. Odnajdziemy w niej ulubionych prezenterów, reporterów, reżyserów, operatorów... Przypomnimy sobie kultowe programy i ich twórców. Zajrzymy za kulisy wielkiej telewizyjnej fabryki i zobaczymy, jak wyglądały jej początki. A także, jak zmieniała się ona wraz z przemianami politycznymi, społecznymi, kulturowymi.
Dostajemy więc znakomicie nakreślone sylwetki prezenterów i reżyserów, którzy tworzyli telewizję, nadawali jej ton, charakter, klimat. Których nazwiska na zawsze przejdą do historii TVP i którzy bezdyskusyjnie stali się jej symbolami. Jest wśród tych osób Jan Suzin, Krystyna Loska, Bogumiła Wander, Jerzy Antczak, Adam Hanuszkiewicz, czy Jerzy Gruza. Dogłębny, wielowymiarowy portret tyleż fascynującej, co kontrowersyjnej Ireny Dziedzic to absolutna "wisienka na torcie" tych wspomnień. Godna, jak sądzę, oddzielnej książki.
Ale Dariusz Michalski nie zatrzymuje się wyłącznie na historii i, daleki od politycznej poprawności, wskazuje, kto dziś jest prawdziwą twarzą telewizji. Nie kryje przy tym swoich sympatii i potrafi zdobyć się na rzetelną, choć przy tym bardzo osobistą ocenę. Mało tego - tworzy nawet własne rankingi, np. Złotą Dziesiątkę prezenterów, dzięki którym chce mu się wciąż oglądać telewizję.
Wybór programów i audycji, którym autor poświęca miejsce w swojej książce, jest także subiektywny. I, moim zdaniem, trafiony. Teatr Telewizji, Pegaz, Tele-Echo, Kobra, Teatr Sensacji, Kabaret Starszych Panów... To klasyka, na której wychowały się co najmniej dwa pokolenia Polaków. Michalski nie zapomina o audycjach dla najmłodszych, czy rozrywkowych i sportowych. Sporo uwagi, i słusznie, poświęca Dziennikowi (a później Wiadomościom), Teleexpresowi, gdyż to na przykładzie programów informacyjnych najwyraźniej widać polityczne wpływy w telewizji. Oczywiście, zaraz po osobach, które telewizją kierowały - a o nich autor także nie zapomina i, kiedy trzeba, pozwala sobie na bezkompromisowe słowa.
Ale choć portret telewizji nie jest słodki i laurkowy, to Dariusz Michalski nie bez powodu nadał swojej książce tytuł "To była bardzo dobra telewizja". A ja dodam: To jest bardzo dobra książka o bardzo dobrej telewizji. Czekam wiec na drugi tom mając pewność, że będzie o czym poczytać...