Festiwal Kultury Iberyjskiej "Fiesta Alegría”, Restauracja "Hades-Szeroka”, Lublin, 28.07.10
Poprzednie edycje festiwalu Fiesta Alegría odbywały się w muszli koncertowej Ogrodu Saskiego. Samych krzesełek na jej widowni jest 1027, a jeszcze sporo miejsca pozostaje dla wolących obserwować występy na stojąco. Podczas niektórych koncertów i spektakli cała ta przestrzeń była zajęta co najwyżej w jednej trzeciej, więc mogło się wydawać, że przeniesienie w tym roku części festiwalu do takich miejsc jak staromiejski Hades odbędzie się bezproblemowo.
Jednak wydarzenie zdobyło sobie już taką markę, że nawet małe widowisko słowno-taneczne polegające na opowiadaniu o Andaluzji ilustrowanym tańcem przyciągnęło na ulicę Grodzką mnóstwo ludzi. Dla wielu osób zabrakło w sali Hadesu miejsca. Część z nich próbowała zadowolić się nasłuchiwaniem z zewnątrz, a część odeszła w nadziei, że może następnego dnia uda się wejść (to prawdopodobne, bo główna atrakcja – koncert grupy Latino Boom – odbędzie się w Teatrze Andersena).
Trochę lepiej ze zmieszczeniem się było podczas następnej pozycji środowego programu – koncertu zespołu Telecoteco. Występ lubelskiego tria umiejscowiono na tarasie Hadesu. To pojemne miejsce ma jednak jedną wadę – jest długie, wąskie i lekko zagięte. Dlatego ludzie siedzący w ostatnich rzędach mają ograniczoną możliwość oglądania tego, co dzieje się na scenie. Tym razem zmniejszyli ją do niemal zera odbiorcy stojący w przejściu.
Jednak awantury nie było, bo w przypadku koncertu najważniejsze jest to, co się słyszy, a nie to, co się widzi. A było czego posłuchać. Debiutująca tym występem formacja Telecoteco przez ponad godzinę czarowała wspaniale wykonywaną muzyką z Brazylii, Portugalii i Wysp Zielonego Przylądka. Ci, którzy nie widzieli Sylwii Lasok, Marcina Kisiela i Łukasza Szulca, nawet nie musieli zamykać oczu, żeby wyobrazić sobie, że są na przykład na koncercie zespołu z Rio de Janeiro.