Działacze lubelskiego ZNP poprosili premiera o przyznanie nauczycielom dodatku covidowego. Odpowiedział dyrektor z resortu nauki. Delikatnie mówiąc – nie na temat.
Lubelscy związkowcy napisali w styczniu do premiera Morawieckiego o przyznanie nauczycielom dodatków covidowych. Chcieli, żeby podczas pracy zdalnej, dodatek w wysokości 100 proc. podstawowego uposażenia otrzymywały osoby pracujące osobiście z dziećmi w trakcie piątej fali koronawirusa: przedszkolanki, nauczyciele wczesnoszkolni oraz pracownicy szkół specjalnych.
– Zachorowalność wśród tej grupy nauczycieli jest wysoka. Zdarzają się też zachorowania, po których są długotrwałe komplikacje zdrowotne, a nawet śmierć. Tak więc praca w oświacie bezpośrednio zagraża życiu i zdrowiu pracowników – pisała Celina Stasiak, prezes oddziału ZNP w Lublinie.
Zdaniem związkowców z ZNP, po powrocie do stacjonarnych lekcji dodatek w wysokości 50 proc. podstawowego uposażenia otrzymywać powinni wszyscy nauczyciele.
Wysokie ryzyko
– Nie jesteśmy tak narażeni jak medycy, ale w porównaniu z innymi grupami zawodowymi częściej chorujemy – zauważa przedszkolanka z Lublina. – Przecież w naszej pracy dystans nie obowiązuje. Nie można przecież nie pomóc dziecku poprawić ubranie w toalecie.
To właśnie m.in. dlatego związkowcy chcieli, żeby nauczyciele zostali dodatkowo wynagrodzeni w szczególnie trudnym dla nich czasie. Zwrócili się o to do premiera. Jego kancelaria przekazała sprawę Ministerstwu Edukacji i Nauki, a to „uprzejmie informuje” nadawców listu, że składnikami wynagrodzenia nauczycieli są m.in. dodatek motywacyjny oraz nagrody, o których przyznaniu decyduje dyrektor szkoły, „który najlepiej orientuje się w kwestii zaangażowania nauczycieli w czasie wykonywania pracy, w tym prowadzenia zajęć z uczniami”.
– Nie stoi nic na przeszkodzie, żeby dyrektor szkoły, który oceni, że prowadzenie zajęć z uczniami bezpośrednio w szkole wymaga większego zaangażowania niż praca wykonywana zdalnie, przyznał nauczycielowi większy dodatek motywacyjny, czy też wyróżnił go nagrodą – proponuje w piśmie dyrektor Jerzy Jakubczuk.
Odpowiedź bez sensu
Czy będą jednak dodatki covidowe? Jakubczyk rozwiewa te oczekiwania. – Należy podkreślić, że co do zasady zajęcia lekcyjne z uczniami nauczyciel prowadzi w budynku szkoły, natomiast nauka zdalna prowadzona jest wyłącznie w wyjątkowych przypadkach określonych przepisami prawa. Niezasadne więc jest wypłacanie nauczycielowi dodatkowego wynagrodzenia w czasie, gdy nauczyciel wykonuje swoją pracę w szkole – pisze dalej Jakubczak.
– To pismo to totalne niezrozumienie tego, o czym pisaliśmy. Dziad o gruszce, baba o pietruszce. My prosimy o dodatek covidowy, a słyszymy, że istnieje dodatek motywacyjny – denerwuje się Celina Stasiak, szefowa lubelskiego ZNP.
– Byłabym jeszcze w stanie zrozumieć, że pieniędzy nie dostaniemy, bo np. czasy mamy trudne, a kasa państwa jest pusta. Odpowiedź jest jednak zupełnie bez sensu. Nikt się w niej nie odniósł do naszych argumentów – kwituje polonistka z jednego z lubelskich ogólniaków.