Wrzesień to czas, kiedy uczniowie i ich rodzice szukają korepetytora. Najczęściej przez znajomych, tak zwaną pocztą pantoflową chcą znaleźć najlepszego.
W naszym kraju z korepetycji korzysta około 40 procent uczniów, ale to nie tylko problem polskiej szkoły. Zwróciła na niego uwagę w niedawnym raporcie Komisja Europejska.
Zjawisko gwałtownie rośnie w całej Europie. Polska jest jednym z liderów rynku korepetycji. Według danych Centrum Badania Opinii Publicznej, w ubiegłym roku korepetycje pobierało 40 procent naszych uczniów. To dwa razy więcej niż w Austrii czy Niemczech.
Zdaniem fachowców, grozi to poważnymi konsekwencjami. Ich zdaniem, tego wsparcia nie otrzymują dzieci, które najbardziej tego potrzebują. Prywatne lekcje opłacają głównie zamożni rodzice, w ten sposób powiększają przewagę swoich dzieci nad tymi z rodzin uboższych.
Potwierdza to Jacek Wołowiec, dyrektor Świętokrzyskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli. Jego zdaniem, to nie wina polskiej szkoły. - Szkoła byłaby winna, gdyby na korepetycje chodziły tylko dzieci, które mają problemy z nauką - mówi Jacek Wołowiec.
- Kiedy z korepetycji korzystają dobrzy uczniowie to już zaczynamy "wyścig szczurów” - dodaje. To głównie wyścig o indeks dobrej uczelni. - Same lekcje wystarczą, żeby zaliczyć maturę, czy egzamin gimnazjalny. Problem w tym, aby zaliczyć z jak najwyższym wynikiem. Bo tylko on daje miejsce w elitarnym liceum, na medycynie czy prawie - mówi Jacek Wołowiec.
Dlatego rodzice robią wszystko, aby ich dzieci dostały się na wymarzone studia. Często zapracowani, nie mogą im poświęcić zbyt wiele czasu. Gotowi są płacić duże pieniądze korepetytorom. Korepetycje napędzają też niskie pensje nauczycieli. – W szkole zarabiam nieco ponad tysiąc złotych, dlatego chętnie udzielam lekcji, aby dorobić – mówi młoda anglistka ucząca w gimnazjum.
Efekty takiej nauki są o wiele większe. Na dodatkowe lekcje chodzą już uczniowie podstawówek, ale prawdziwe korepetycje zaczynają się przed maturą. Najczęściej korzystają z nich uczniowie, którzy chcą zdawać poziom rozszerzony egzaminu. Problemu nie zmniejszyły dodatkowe zajęcia szkolne w kilkuosobowych grupach, opłacane z budżetów gmin czy funduszy unijnych. Są pomocą głównie dla tych, których nie stać na indywidualne lekcje.
Szaleni Azjaci
Rekordzistami są jednak Azjaci. W Korei, Tajwanie i Szanghaju popołudniu odbywają się regularne korepetycje w prywatnych szkołach. Chodzą na nie wszyscy uczniowie. Doszło do sytuacji, że w Seulu zakazano nauki po godzinie 22. Efekt jest taki, że w badaniach sprawdzających wiedzę uczniów całego świata, młodzi Azjaci nie mają sobie równych.