Ankiety, szkolenia i zajęcia pozalekcyjne - to się już sprawdziło. Teraz tropią przemoc w Internecie. Najważniejsze jednak, że uczniowie mają w szkole osobę, do której ze swoimi problemami mogą się zgłosić o każdej porze. A ona ma ich zaufanie.
- Nasza szkoła jest mała. Może dlatego, nawet jeśli ta przemoc jest, to ja o tym nic nie wiem - zastanawia się Jakub Orzeł, trzecioklasista.
- Może rzeczywiście nie ma u nas bójek, ale słowna przemoc na pewno się zdarza - mówi tymczasem jego rówieśniczka Katarzyna Nizioł.
- Oczywiście, bo przecież nikt nie jest aniołem. Ale przemoc w naszej szkole rzeczywiście ogranicza się do pojedynczych przypadków. Radzimy sobie z nimi - zapewnia Małgorzata Owsicka, pedagog szkolny. - Dlatego działamy przede wszystkim profilaktycznie.
Gdy gimnazjum przystąpiło do programu "Szkoła bez przemocy”, wśród uczniów przeprowadzono ankiety na temat ich poczucia bezpieczeństwa. Organizowane są również szkolenia dla nauczycieli i rodziców. A uczniowie mają okazję do częstych spotkań m.in. z dzielnicowymi i policjantami wydziału prewencji. Ostatnio odwiedził ich także funkcjonariusz zajmujący się ściganiem przestępstw w Internecie. A już po zakończeniu lekcji każdy gimnazjalista może wybierać w szerokiej ofercie zajęć dodatkowych.
- No i mamy już za sobą serię spotkań "Grzeczność nie jest nauką łatwą, ani małą”, dotyczących między innymi rozpoznawania i kontrolowania agresji - dorzuca Urszula Kobiałka, koordynator programu. - A w planach konkursy plastyczny i literacki, dotyczące tej tematyki i cały "Tydzień bez przemocy”.
Jakby tego było mało, bezpieczeństwa dzieci strzegą kamery.
- Jest ich aż 15 na terenie szkoły - precyzuje dyrektor Anna Piotrowska. - Myśleliśmy też o internetowej skrzynce zaufania, gdzie uczniowie mogliby sygnalizować swoje problemy, ale okazała się niepotrzebna.
Dlaczego?
- Bo nasza pani pedagog, to naprawdę świetna osoba - mówi z przekonaniem Jakub Orzeł. - Można do niej zawsze przyjść i jest pewne, że załagodzi każdy konflikt.
- To prawda - potwierdza dyrektor Piotrowska. - Trzeba przyznać, że pani Małgorzata pracuje na ponad etat, ale najważniejsze, że bardzo dobrze rozumie się z podopiecznymi. Uczniowie mają do niej ogromne zaufanie.