Uczniowie klas I – III wrócili do nauki stacjonarnej. Ci, którzy biorą udział w zajęciach nie mogą się nacieszyć. Koronawirus puka już jednak do podstawówek.
- To jest zupełnie inne życie! – tak powrót dzieci do ławek komentuje mama ucznia klasy III Szkoły Podstawowej nr 5 w Lublinie. – Dziecko wstaje uśmiechnięte i chce od razu biec do szkoły. Po południu buzia mu się nie zamyka, bo opowiada co się wydarzyło i kto co powiedział. Nauczanie zdalne było w naszym domu koszmarem. Syn snuł się apatycznie po całym domu. Włączał komputer i szedł do łazienki, albo do kuchni. Nie był niczym zainteresowany. Po pierwszym dniu w szkole zaczął się uczyć i czytać lekturę. To jak cudowne ozdrowienie!
- Córka poszła do szkoły, a ja wróciłam do pracy. Obu nam zdalne wykonywanie zadań dało mocno w kość i obie cieszymy się z otwarcia szkół – mówi pani Karolina, mama drugoklasistki z
Z mieszanymi uczuciami do szkół wrócili za to nauczyciele.
- Uczniowie są niewątpliwie zachwyceni powrotem do szkoły. Nauczyciele z punktu widzenia zawodowego odczuwają duża ulgę, bo mamy świadomość, że zwłaszcza dla najmłodszych dzieci edukacja jest najbardziej skuteczna gdy odbywa się stacjonarnie - mówi Katarzyna Olejnik, dyrektorka Międzynarodowej Szkoły Podstawowej Paderewski w Lublinie. – Z drugiej jednak strony nauczyciele są ludźmi i część z nich przeżywa lęk i niepokój. Dotyczy to przede wszystkim nauczycielek nauczania wczesnoszkolnego, które są przecież trochę jak drugie mamy. Ciężko im zachować dystans, bo dzieci potrzebują bliskości i kontaktu, także fizycznego. W rozwiązaniu tej sytuacji na pewno bardzo pomogłyby przyspieszenie szczepień naszej grupy zawodowej. Większość nauczycieli deklaruje chęć skorzystania z nich.
W Paderewskim nauczanie odbywa się na podstawie scenariusza z jesieni, gdy w szkole mogły uczyć się tylko najmłodsze dzieci.
- Mamy np. podział szatni, a stołówka pracuje nie tylko na trzy zmiany, ale wyznaczone są w niej strefy dla poszczególnych oddziałów. Każda klasa ma też osobne przerwy, by dzieci nie kontaktowały się ze sobą – tłumaczy Olejnik. – Ponieważ dzieciom bardzo potrzeba normalności w tym szalonym świecie duży nacisk kładziemy na możliwie jak najczęstsze spędzanie czasu na świeżym powietrzu. Zwłaszcza, że jest ku temu sprzyjająca pogoda. Naszych uczniów ogarnęło wręcz białe szaleństwo.
- Nauczyciele wrócili do stacjonarnej pracy raczej uśmiechnięci niż przestraszeni. Wszyscy widzimy potrzebę powrotu do tradycyjnego nauczania – mówi natomiast Ewa Sadowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 40 im. Lubelskiego Lipca 1980 w Lublinie. – Nie słyszę obaw. Część nauczycieli przechorowała już Covid. Część poddała się testom, z których żaden nie okazał się dodatnim. Teraz czekamy na szczepienia. Właśnie dostał informację, że nauczyciele są w pierwszej grupie osób mogących się szczepić i możemy się już rejestrować. Zainteresowanie nimi jest spore.
W „40” nauczanie odbywa się w oparciu o procedury wypracowane już w październiku, gdy w szkole uczyły się tylko najmłodsze dzieci.
- Pracujemy na dwie zmiany, do godz. 15.30. Między zmianami jest wietrzenie i dezynfekcja sal – mówi Sadowska. – Co bardzo ważne, żeby ograniczyć kontaktowanie się ze sobą uczniów poszczególnych klas udało nam się uruchomić 5 sal na działanie pięciu świetlic.
- Z powrotu do stacjonarnej nauki na pewno najbardziej cieszą się rodzice, którzy mogli wrócić do pracy oraz uczniowie. Tych ostatnich trudno wyciągnąć wręcz ze świetlic, bo w trakcie ich nieobecności zaszły duże zmiany. Dzięki budżetowi obywatelskiemu w świetlicach pojawiły się nowe zabawki, a w klasach tablice multimedialne - mówi Jolanta Józefaciuk, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 31 im. Lotników Polskich w Lublinie.
W szkole dzieci z poszczeólnych oddziałów uczą się w odrębnych klasach. Dzięki temu, że uczniów jest mniej kazda klasa ma osobną toaletą. Dystans obowiązuje także w szatni. Nie ma tradycyjnych dzwonków - to nauczyciele ogłaszają przerwę tak aby dzieci jak najmneij kontaktowały się ze sobą.
- Z tego smaego powodu lekcje w poszczególnych klasach zaczynają się z 15-minutowym opóźnieniem - dodaje dyrektor Józefaciuk. - Szkoła działa w oparciu o wszystkie wytyczne.
Na opublikowanej wczoraj rano liście placówek oświatowych pracujących w sposób hybrydowy lub zdalny w związku z epidemią koronawirusa znajduje się 10 pozycji. Częściowo zdalnie pracują: Branżowa Szkoła Specjalna I stopnia nr 2 we Włodawie, Przedszkole Specjalne nr 11 w Lublinie, Przedszkole nr 66 w Lublinie oraz Specjalny Ośrodek Szkolno -Wychowawczy we Włodawie. Całkowicie zamknięte zostały: Szkoła Specjalna Przysposabiająca do Pracy w Radzyniu Podlaskim, Branżowa Szkoła Specjalna I stopnia w SOS-W im. Zofii Sękowskiej w Radzyniu Podlaskim oraz Specjalny Ośrodek Szkolno -Wychowawczy im. Zofii Sękowskiej w Radzyniu Podlaskim (do 29 stycznia); Szkoła Specjalna Przysposabiająca do Pracy we Włodawie (do 31 stycznia).
- Na liście są też dwie szkoły podstawowe. Do 29 stycznia stacjonarnie pracuje Szkoła Podstawowa w Jarczowie. W zajęciach stacjonarnych nie bierze więc udziału 29 uczniów z trzech oddziałów klas I – III – mówi Jolanta Misiak, rzeczniczka Lubelskiego Kuratorium Oświaty. – Do 22 stycznia tylko zdalnie działa też Szkoła Podstawowa w Zespole Szkół z Oddziałami Integracyjnymi im. 7 Pułku Ułanów Lubelskich w Cycowie. W ławkach nie może zasiadać tam 76 uczniów z 9 oddziałów klas I – III.