Po feriach do szkół wrócili uczniowie klas I – III. Pozostali uczą się zdalnie. Jeśli „rozmrożenie” szkół nie zwiększy liczby nowych zakażeń koronawirusem powrót do tradycyjnej nauki będą mieli także maturzyści i ósmoklasiści. W to, że Covid-19 całkowicie ominie szkoły nikt jednak nie wierzy.
– W poniedziałek do godziny 11 nie mieliśmy informacji o tym żeby, w którejś ze szkół zdarzył się jakiś problem z powrotem dzieci do stacjonarnej nauki – mówi Teresa Misiuk, Lubelska Kurator Oświaty.
Mowa o uczniach klas I – III szkół podstawowych, bo tylko oni mogli znów zasiąść w szkolnych ławkach. Pracować mają w wyjątkowym rygorze sanitarnym. Większość placówek musiała zmienić plany lekcji, by uczniowie poszczególnych klas nie kontaktowali się ze sobą. Poszczególne oddziały uczyć mają się w osobnych klasach, a tam gdzie jest to możliwe - także na oddzielnych piętrach. Wskazane jest, by kontaktowali się tylko z jednym nauczycielem. Wciąż obowiązuje też dystans, dezynfekcja i maseczki.
– To dobry krok, który warto było uczynić – tak wojewoda lubelski, Lech Sprawka komentuje decyzję o powrocie dzieci do szkół.
Innego zdania jest jednak wielu rodziców.
– Dla mnie to jest bzdura, że dzieci wracają do szkoły. Jeśli jest więcej zachorowań to powinny zostać w domu – mówi pani Jolanta, która odprowadzała w poniedziałek dziecko do Szkoły Podstawowej nr 43 w Lublinie. – A gdzie tam więcej zachorowań? – prostowała Jadwiga Majczak, babcia uczniów tej samej szkoły, która szła obok naszej rozmówczyni. – Dzieci chcą wracać – przekonywała seniorka. – Nauka w domu to jest dla nas, dorosłych udręką. Ja mam w domu jeszcze jednego wnuka – czwartoklasistę, czasem nie można się połączyć z internetem. W domu też ich samych nie można zostawić. Poza tym ja nie jestem nauczycielem. Dlatego uważam, że to dobrze, że dzieci wracają do szkoły – przekonuje.
– Pewnie, że się cieszę, że lekcje będą w szkole. Najbardziej stęskniłem się za Szymonem. To mój najlepszy kolega. Mam też jeszcze jednego kolegę – Marcela. Z nim się bardzo koleguję – podkreśla jeden z chłopców, który szedł rano do szkoły w towarzystwie rodzica i innych dzieci z opiekunami.
– Cieszę się, że wracam się szkoły, bo będzie już normalne nauczanie – zaznacza Jasiek z klasy II SP nr 43 w Lublinie. – Tęskniłem za kolegami. Jak przez cały czas jesteśmy w domu to ma to wpływ na naszą naukę i nasze zachowanie. Na koniec przyznaje: Wcześniej nie za bardzo brakowało mi szkoły.
Przed powrotem uczniów do nauki zdalnej testy na obecność koronawirusa przeprowadzono u chętnych nauczycieli nauczania początkowego i pracowników szkół.
– W województwie lubelskim chęć wykonania takich badań zgłosiły 8636 osoby, ale ostatecznie wzięło w nich udział 7229 pracowników 775 szkół – informuje Maria Korniszuk, wojewódzki inspektor sanitarny w Lublinie. – U kilkunastu osób wynik był nierozstrzygający i badanie zostanie ponowione. U 152 osób stwierdzono Covid-19.
To 2,1 proc. wszystkich przebadanych. Analizując dane wojewoda lubelski stwierdził, że gdyby przełożyć je na wszystkich mieszkańców województwa lubelskiego to w poniedziałek mielibyśmy nie 86, a 8800 nowych zakażeń koronawirusem.
– Można założyć, że przebadani nauczyciele to chorujący bezobjawowo, bo gdyby było inaczej zgłosiliby się po skierowanie na badania do swojego lekarza – tłumaczy Sprawka. – To pokazuje, że stan epidemii może być inny od raportowanego. Świadczy też o tym poziom zajętych łóżek w szpitalach oraz łóżek respiratorowych.
Sprawka dodaje, że w otwartych właśnie szkołach na pewno zdarzać będą się sytuacje, gdy ze względu na zakażenia koronawirusem do nauczania zdalnego wracać będą musiały poszczególne klasy lub całe szkoły.
– Ale liczymy, że będzie ich stosunkowo niewiele – podkreśla. – Taką nadzieję daje sytuacja w przedszkolach, które otwarte są od 6 maja.
– W ubiegłym tygodniu w całym województwie zdalnie pracowały tylko dwa przedszkola – dodaje lubelska kurator oświaty.