Jagoda z I klasy gimnazjum w Sosnowicy od trzech dni nie chodzi do szkoły. Boi się kolegów, którzy ją wyzywają i grożą pobiciem. Wychowawca klasy mówi, że problem go przerasta, a dyrektor nie widzi problemu.
- Córka skarżyła się, że dzieci z niej szydzą. Dokuczają, że urodziła się w rynsztoku. Nie chcą siedzieć z nią w ławce - opowiada, płacząc, matka gimnazjalistki. - Poradziłam jej, żeby przeczekała. Że to może zwykła sprzeczka.
Problem jednak nie zniknął. - Poszłam do dyrektora - mówi pani Edyta. - Powiedział, że współczuje. Obiecał, że sprawę załatwi.
Ale nic nie zrobił. Bezradny jest też wychowawca klasy, Marcin Włoszek. - Rozmawiałem z dziećmi. Żadne z nich nie potrafi wyjaśnić, dlaczego tak się dzieje. Pracuję w tej szkole już trzeci rok, ale sytuacja naprawdę mnie przerasta.
Jagoda też nie wie, dlaczego koledzy ją prześladują. Wskazuje jednak prowodyra, syna jednej z nauczycielek. Matka chłopca jest zdziwiona oskarżeniem. - Zasięgnęłam opinii rodziców na temat mojego syna. Potwierdzają, że jest wspaniałym kolegą, prawdomówny, potrafiący integrować grupę.
- To on mówi wszystkim, co mają robić. A oni to robią. Nauczyciele nie powiedzą na niego złego słowa, bo sam nigdy nie bierze udziału w tych atakach - tłumaczy Jagoda.
Nauczyciele nie chcą mówić o konflikcie. Odważyła się tylko jedna osoba, nauczycielka wychowania fizycznego. Jej wypowiedź rzuca nowe światło na sprawę. - Czas skończyć z tym, co się tu dzieje. Wcześniej brakowało mi odwagi. Teraz też nie wiem, czy nie będę musiała zmienić pracy i przenieść swoje dzieci do innej szkoły. Ale mam tego naprawdę dość.
Ze słów Joanny Szelaszuk wynika, że dzieci są narzędziem w rękach dorosłych, którzy w sobie wiadomy sposób podżegają je do kłótni. A zamieszanie w szkole, jej zdaniem, będzie dobrym powodem do usunięcia dyrektora.
- Jeżeli ktoś jest niewygodny, to trzeba mu udowodnić, że jest niekompetentny - mówi nauczycielka. - Dlaczego posłużono się do tego Jagodą? Bo to jest małe środowisko. Wszyscy znają jej mamę i wiedzą, że nikomu nie popuści, broniąc swojego dziecka. A taka afera może zaszkodzić dyrektorowi.
Henryk Wyszyński, dyrektor Zespołu Szkół Publicznych w Sosnowicy, nie chce tego komentować. - Dla dobra Jagody i pozostałych dzieci proszę o wyciszenie tej sprawy - powiedział tylko.