Po długiej dyskusji radni przyjęli uchwałę budżetową na 2022 rok. Władze miasta zapowiadają wprost, że trzeba przygotować się na trudniejsze czasy. A w niedalekiej przyszłości zabraknie pieniędzy w miejskiej kasie.
Ostateczny kształt przyjętego w środę budżetu nieznacznie różni się od jego wersji projektowej z połowy listopada. Największą zmianą jest wykreślenie przez radnych jednej z proponowanych przez prezydenta inwestycji - rowerowego toru przeszkód za 2,2 mln zł (pumptracka). Pieniądze te zabezpieczą podwyżki dla puławskich urzędników oraz pracowników administracyjnych miejskiej oświaty. Radni opozycji próbowali zdjąć także 350 tys. zł na zakup kontenerów mieszkalnych dla dłużników, ale ta sztuka im się nie udała. Środki na kontenery zatem zostały i najpewniej takie obiekty w przyszłym roku pojawią się na os. Wólka Profecka.
Dwie autopoprawki do budżetu złożył prezydent. Chodzi o drobne przesunięcia środków, które pozwolą przedłużyć czas na wykonanie dwóch zadań: łącznika pomiędzy Polną i Skwerem Solidarności oraz ekranów akustycznych przed boiskiem „Orlik” na os. Włostowice. Pieniądze na ten cel będą pochodziły z innych przedsięwzięć. Na swoje miejsce mają wrócić na początku przyszłego roku. Obydwie poprawki zyskały akceptację radnych.
W nowym budżecie na inwestycje, po usunięciu pumptracka, trafi niewiele ponad 40 mln zł. Większość tej sumy, blisko 25 mln zł, to środki na dokończenie budowy nowej biblioteki (mediateki) przy ul. Wojska Polskiego. Drugim, najdroższym zadaniem będzie budowa sali gimnastycznej dla Szkoły Podstawowej nr 3 (8 mln zł) oraz przebudowa ul. Sybiraków (3 mln zł).
To wszystko drobne w porównaniu do kosztów, jakie generuje cała miejska oświata. Na ten cel, nie licząc zadań majątkowych, jak wspomniana sala gimnastyczna, trafi prawie 95 mln zł. Z tego 74 mln zł to wynagrodzenia. Dla porównania, utrzymanie miejskiej administracji zamyka się w 21 mln zł.
Jest gorzej
W trakcie dyskusji nad nowym budżetem radni mieli wiele uwag, które dotyczyły nie tyle samego dokumentu, co w ogóle polityki finansowej miasta. – Trwa postępująca zapaść finansowa puławskiej oświaty i nie widać pomysłu, jak ten problem rozwiązać, a dyrektorzy jednostek budżetowych mówią, że otrzymane kwoty uniemożliwią im normalne funkcjonowanie – mówił radny Grzegorz Bińczak (PiS), który nowy budżet nazwał równaniem ze zbyt wieloma niewiadomymi.
Z kolei według oceny radnej Ewy Wójcik (Samorządowcy), która porównała obecną sytuację finansową miasta Puławy do tej w poprzedniej kadencji, „jest gorzej i to o wiele gorzej”. Była wiceprezydent zwróciła uwagę m.in. na szybki wzrost zadłużenia w ostatnich latach. O tym, że mógł być on spowodowany zadaniami, na które zgodzili się rządzący miastem w tamtym czasie, zwrócili uwagę radni klubu „Niezależni”.
Radny, którym budżet ostatecznie poparł, ale bez entuzjazmu był Mariusz Cytryński (KS). Samorządowiec podnosił błędy, jakie zdaniem popełniono w zarządzaniu Miejskim Zakładem Komunikacji. Zwrócił uwagę także na przeszacowane wpływy z tzw. rekompensat od ościennych gmin, które nie pokrywają się z zapisami w ich budżetach.
W podobnym tonie wypowiadał się radny Sławomir Seredyn. – Ten budżet trzeba przyjąć, by móc zacząć pracę nad jego poprawianiem – ocenił, przestrzegając przed konsekwencjami odrzucania uchwały, co skutkowałoby prowizorium.
Ostatecznie, po dłuższej dyskusji, Rada Miasta Puławy dwunastoma głosami „za” przyjęła budżet na przyszły rok. Przeciw opowiedziało się sześcioro radnych, cały klub „Samorządowców Janusza Grobla” oraz Grzegorz Bińczak z klubu PiS. Bożena Krygier, Halina Jarząbek i Ryszard Ścibior (wszyscy PiS) wstrzymali się od głosu.
Mimo że przyjęcie uchwały to dobra wiadomość, innych powodów do radości jest niewiele. Zmiany podatkowe wyraźnie obniżają finansową siłę miasta Puławy topiąc dochody z PIT i CIT. Niższe wpływy przy rosnących wydatkach, w tym tych najważniejszych, jak utrzymanie szkół, to wyzwanie, przed którym stanie miasto.
O tym, że trzeba przygotować się na trudniejsze czasy mówiła Beata Kozik. Wiceprezydent Puław oceniła, że w niedalekiej przyszłości pieniędzy w miejskiej kasie zabraknie. – Będziemy musieli podejmować niepopularne decyzje – zapowiedziała. Prawdopodobnie chodzi o nieuniknioną reformę miejskiej oświaty, której utrzymanie coraz bardziej ciąży.