Zamawiają jedzenie na wynos w miejscowych restauracjach, zamieszczają zdjęcia posiłków na Facebooku i „nominują” do tego samego kolejne firmy, instytucje i osoby prywatne. Tak lokalnej branży gastronomicznej pomagają mieszkańcy Lubartowa .
Po decyzji rządu o kolejnym zamknięciu lokali gastronomicznych, wielu restauratorów znalazło się na skraju bankructwa. Jedna z ostatnich desek ratunku to przygotowywanie dań na wynos. Do zamawiania obiadów z lubartowskich lokali namawiał m.in. Krzysztof Paśnik, burmistrz miasta, który w październiku jako pierwszy użył hasztagu #LubartówZamawia.
Krok dalej poszedł Lubartowski Ośrodek Kultury.
– Pomysł tego challengeu zrodził się w trakcie wspólnego posiłku w pracy – mówi Adam Kościańczuk, dyrektor LOK. – Mimo lockdownu, cały czas mamy bardzo dużo pracy i często brakuje chwili, by przygotować sobie jedzenie. A oferta lubartowskiej gastronomi jest bogata, zdrowa i pyszna. W dodatku za każdym lokalem kryje się sztab ludzi i ich dramaty związane z zamknięciem branży – dodaje.
Na czym polega zabawa zaproponowana przez LOK? Trzeba zamówić danie na wynos z lubartowskiej restauracji, wrzucić zdjęcie dostarczonego jedzenia na swój profil na Facebooku z hasztagiem #LubartówZamawia i nominować trzy osoby, firmy lub instytucje, które mają 48 h na złożenie zamówienia w jednej z restauracji.
– W tym trudnym czasie trzeba pomagać branży gastro, aby chociaż mieli pieniądze na opłaty i pensję dla kucharza. Codziennie zamawiamy posiłki u lokalnych restauratorów – mówi lubartowski przedsiębiorca Janusz Pożak, który do internetu wrzucił zdjęcie zamówienia z Hotelu Vincentów, a do zabawy Cameleon Studio Mebli Kuchennych, Stella Pack Lubartów i Pracownię Reklamy Czarny Kot.
– Akcja przeszła nasze najśmielsze oczekiwania. Facebook zapełnia się zdjęciami jedzenia zamawianego przez mnóstwo firm, urzędów i osób prywatnych – cieszy się dyrektor LOK.
Cieszą się też właściciele restauracji.
– Każda taka akcja jest cenna w tych trudnych czasach. Dobrze, że coś się dzieje – mówi Mariusz Domin, właściciel „W bramie”.
– W pierwszym tygodniu po zamknięciu gastro, mieliśmy bardzo mało zamówień na wynos. Teraz sytuacja poprawiła się. Ludzie zamawiają coraz więcej posiłków z dowozem. Być może jest to zasługa tego challengu? – dodaje Monika Zielińska, właścicielka baru mlecznego „Kluska”.