Kiedy dwa lata temu uroczyście otwierano rozbudowaną szkołę podstawową w Kalinówce zakładano, że duży budynek zabezpieczy potrzeby lokalowe przez szereg najbliższych lat. Problemy pojawiły się jednak już po roku. Zła sytuacja dotyczy przy tym całej gminy Głusk.
- Gdy w październiku 2018 r. otwieraliśmy szkołę byłam przekonana, że mamy rozwiązany problem lokalowy na co najmniej siedem lat. Nikt wtedy jednak nie przewidział tak gwałtownej migracji mieszkańców Lublina na nasz teren – przyznaje Małgorzata Guellard, dyrektora Szkoły Podstawowej w Kalinówce. – Mieszkańców przybywa dosłownie z miesiąca na miesiąc. Ludzie kupują tu działki i budują domy. Budynki stawiają też deweloperzy. Przypływ ludzi jest tak duży, że infrastruktura nie ma prawa za nim nadążyć.
A zdecydowana większość nowych mieszkańców to rodziny z dziećmi. W zeszłym roku do zerówki w Kalinówce zapisano 35 sześciolatków. W tym roku do rekrutacji stanęło już 74 dzieci. Tak jest zresztą w każdej grupie wiekowej, bo przybywa też uczniów klas I – VIII. Przeprowadzający się chcą by ich dzieci uczyły się blisko swoich domów zwłaszcza, że szkoła w Kalinówce może się pochwalić wysokimi wynikami edukacyjnymi.
Największy problem przy naborze dotyczy jednak dzieci 3-letnich.
- Szkoła jest za mała. To ogromny problem, bo dla wielu rodziców oznacza obowiązek wożenia dzieci do Lublina – mówi jedna z mieszkanek Kalinówki. – To bardzo utrudnia życie wielu rodzin. W tym roku przyjęto 175 przedszkolaków, a chętnych było o prawie czterdzieścioro więcej.
Ale wszystkich dzieci przyjąć się nie da. Szkoła wybudowana była z myślą o 500 uczniach, a od września pojawi się w niej 700 dzieci. To oznacza, że nauczyciele będą mieli bardzo trudną układankę związaną ze stworzeniem planu lekcji. W trwającym właśnie roku szkolnym zmianowo uczyli się uczniowie klas I –III i część dzieci z klas IV-VI. Lekcje kończyli o godz. 16. Już dziś wiadomo, że takiego grafiku nie uda się utrzymać. Zmianowość obejmie najprawdopodobniej wszystkie klasy, a zajęcia będą kończyły się o godz. 18.
- W szkole mam 24 sale. Trzy z nich będą świetlicami dla blisko 300 dzieci. Siedem kolejnych muszę oddać na przedszkole Zostaje mi 14 sal dla 30 oddziałów. Szkoła nie jest z gumy – mówi Małgorzata Guellard. – Żeby poprawić sytuację przy każdej z gminnych szkół: w Kalinówce, Prawiednikach, Wilczopolu i Mętowie powinno powstać samodzielne przedszkole.
Sprawa omawiana była na ostatniej sesji rady gminy.
- Nie ma co ukrywać, że problem jest – przyznaje wójt Gminy Głusk. – Problem, którego nie udało się nawet przewidzieć, bo osoby, które przeprowadziły się na teren naszej gminy bardzo często wciąż są zameldowane w Lublinie. Do szkoły w Kalinówce uczęszcza już 45 proc. dzieci mieszkających, a nie zameldowanych na jej terenie.
Dlatego gmina chce rozbudować szkoły, nie tylko tą w Kalinówce ale także w Prawiednikach.
- Szkoła w Prawiednikach budowana była na potrzeby szkoły sześcioklasowej. Po reformie oświaty w podstawówce pozostają dwa dodatkowe roczniki co spowodowało problemy lokalowe. Dlatego jest pilna potrzeba rozbudowa tych dwóch placówek – przyznaje wójt, ale dodaje jednocześnie, że mimo zaawansowanych projektów tych prac na budowy gmina pieniędzy nie ma. – Gdyby ludzie przemeldowali się na nasz teren mielibyśmy trochę więcej środków w budżecie z płaconych przez nich. Chociaż pewnie i to byłoby jednak niewystarczające. Bo największym problemem jest to, że nie ma programów rządowych, z których moglibyśmy pozyskać fundusze na rozbudowę szkół. Na to są potrzebne naprawdę gigantyczne pieniądze: kilkanaście milionów złotych na każdą z placówek.