Grigorij Łaguta jest mocno poobijany, ale póki co badania nie wykazały żadnych złamań. Rosjanin uległ groźnie wyglądającemu wypadkowi podczas niedzielnego spotkania Motoru Lublin z Moje Bermudy Stalą Gorzów w PGE Ekstralidze.
W 11. biegu, na wejściu w drugi łuk, zawodnik "Koziołków" zahaczył o tylne koło w motocyklu Szymona Woźniaka. Przez to spadł z motocykla i wbił się głową pod dmuchaną bandę. Na tor szybko wjechała karetka, która pozostawała tam przez około 15 minut. Rosjanin był oszołomiony i miał założony kołnierz ortopedyczny. Wstał jednak o własnych siłach i wsiadł do ambulansu.
O jego stan zdrowia zapytaliśmy w poniedziałek Jakuba Kępę, prezesa Motoru Lublin. Jak nam powiedział, zawodnik jest mocno poobijany i najbliższe dni pokażą, w jakim dokładnie jest stanie. Na pytanie, czy nie ma on żadnych złamań odpowiedział, że na razie badania niczego nie wykazały. Grigorij Łaguta musi jeszcze przejść kolejne testy i będzie pod stałą obserwacją lekarską. Jakub Kępa stwierdził także, że nic w przypadku żużlowca nie będzie robione na siłę, bo na pierwszym miejscu jest jego zdrowie.