Grę Assassin’s Creed II ze specjalnym pasem Altaira.
Historia alternatywna pod tytułem „Co by było, gdyby w czasach wypraw krzyżowych istniały środki masowego przekazu?”
– Przygotuj się. Wchodzisz za 10 sekund!
– Wiem, co mam robić. Nie pouczaj mnie, co...
– Skończ już z tym. 4... 3... 2... 1... I ...
– Witam państwa bardzo serdecznie. Tu Fatima Al Tahad z Palestine TV. Dziś jesteśmy w Damaszku, w dzielnicy bogatych. Przed paroma godzinami miały tu miejsce tragiczne i nieprawdopodobne zdarzenia. Ofiarą nieznanego sprawcy padł Abu'l Nuqoud, jeden z najmożniejszych obywateli tego miasta. Zmarł wskutek ran zadanych ostrym przedmiotem zaraz po tym, jak w dość okrutny sposób zakończył zorganizowaną przez siebie ucztę. Według naocznych świadków miał on przed rozpoczęciem zabawy nakazać zatrucie wina dla przeznaczonego dla gości, a następnie, po krótkiej mowie do zgromadzonych, polecił swym strażnikom wszystkich uciekających zgładzić. Co się dalej działo spróbuje przybliżyć nam jeden z zaproszonych na feralną imprezę. Co pan widział?
– Nuqoud chciał nas zamordować... Zapanował chaos, ludzie biegali we wszystkich kierunkach... Ale... Jeden z gości był inny... Nigdy go wcześniej nie widziałem... Na pewno nie był zaproszony. Ubrany w białą szatę z kapturem. Przypominał jednego z miejskich uczonych. Nic nie słuchał, a gdy zaczęła się awantura, skorzystał z zamieszania i sprawnie wspiął się na wyższe piętra dziedzińca. Pewnie po to, by dorwać niegodziwca. Sam bym to zrobił z przyjemnością.
– Ale jak taki ktoś pana zdaniem mógł zniknąć? Przecież strażnicy denata szybko by go złapali. Czyżby rozpłynął się w powietrzu?
– On tak szybko się wspinał... A strażników Nuqouda jednym ciosem powalił... Pewnie miał też pomocników w mieście...
– Cóż, dziękuję za wywiad. Tak więc widzicie państwo, sprawa jest bardzo tajemnicza. Ale to nie pierwszy tego typu incydent. Podobne zdarzenia miały już miejsce wcześniej w także w Akce oraz w Jerozolimie. Ginęły już w podobnych okolicznościach inne znane postacie Palestyny. Zarówno ludzie Saladyna, jak i tych przeklętych krzyżowców. Zawsze gdzieś w tle pojawiała się ta zakapturzona postać. Nasi reporterzy śledczy, zaciekawieni ostatnimi wydarzeniami, zaczęli poszukiwać jej śladów. Podobno tak ubrani są członkowie bractwa zwanego Asasynami. Nazywają siebie bojownikami o pokój, a kieruje nimi pewien brodaty starzec. Ich siedziba znajduje się gdzieś w górach, ale nie udało się nam do niej dotrzeć. Podobno też wspiera ich wielu ludzi z biedoty miejskiej. Nikt nie chciał jednak z nami o tym rozmawiać. Na razie więc nie wiemy, kto dokładnie stoi za tą serią zabójstw. Jakby nam nieszczęść z wyprawy krzyżowej było mało, to jeszcze dochodzą nas te wiadomości. Czy ta ścieżka śmierci kiedyś się skończy? Czy będzie nam dane poznać okoliczności tej sprawy?
Specjalnie dla państwa z Damaszku mówiła Fatima Al Tahad z Palestine TV.
- Dziadku opowiedz nam bajkę! Ale taką o ucieczkach, widowiskowych skokach i zabójstwach!
- Wydaje mi się, że mam dla was idealną historię. Opowiada ona o wydarzeniach sprzed kilkuset lat, podczas trzeciej wyprawy krzyżowej. To tu mroczne, średniowieczne ulice zalegały od brudu, bezdomnych, a wartość człowieka dla tych, którzy mieli władzę, nikła wśród blasku potęgi i pieniędzy. Ale byli tacy, którzy się temu sprzeciwili. Nazywano ich asasynami.
Jeden z nich, na imię mu było Altair, zawiódł w najważniejszej dla bractwa misji. Chodź najlepszy. Jego zgubą okazała się pycha i pewność siebie. Stracił wszystko. By odpłacić za swoje winy musiał wyruszyć w podróż. Nie wiedział, że ta przygoda zmieni jego życie.
Wiele z jego ofiar można odnaleźć na kartach historii. By dobrać się do ich głów musiał podsłuchiwać, kraść, przesłuchiwać. Nie zawsze wszystko szło po jego myśli. Wtedy do gry wkraczały ucieczki, często karkołomne skoki. Strażnicy, którzy go ścigali byli nieugięci, jednak zawsze gorsi. Jedno jest pewne, wszystko to było zabójczo widowiskowe.
Wszystkie te działania prowadziły do jednego. Zabójstwa. Spośród przerażającego arsenału Altaira, największy postrach budziło ostrze skrytobójcy…
- Jak dorosnę to sam będę miał takie ostrze! – przerwał Frederico Auditore.
- A za to ja jak dorosnę będę miał dwa! Zobaczysz! – Ezio nie chciał być gorszy od brata.
- Nie zapominajcie jednak, że broń ta nie służyła do zabijania niewinnych, ale tych, którzy działali przeciw zasadom człowieczeństwa! Tak nakazuje kodeks Asasynów. Zapewne wydaje się wam, że Altair był szczęśliwy. Przecież wszystko, co robił było takie emocjonujące. Początkowo wzbudzało to w nim euforię. A jednak. Nasz bohater zaczął odczuwać monotonię świata zabójcy. Dobre rzeczy nie trwają wiecznie. Wszędzie dostrzegał błędy i niedociągnięcia stwórcy. Którego? Tego nie wiedział.
Na szczęście stwórca uczy się na błędach. Dlatego po ciężkim średniowieczu nastał kolorowy renesans. Tu nie ma monotonii. Tu jesteście wy dzieci. To wy tworzycie tę epokę.
W tej historii jest jednak coś co ciężko pojąć. Altair był tylko marionetką. Narzędziem, którym sterowano. To tak jakby ktoś wszedł w jego ciało i przejął kontrolę nad czynami tego zabójcy. O dziwo, takim manipulatorem może stać się każdy. Wystarczy przenieść się do świata zabójców… do świata Assassin’s Creed.
Nagrody wyślemy pocztą na adres podany w mailu. A Tomasza Wasilewskiego z Warszawy prosimy o kontakt z redakcją.