Są gry które potrafią zmienić widzenie świata. Są gry, w które ciągle chce się grać. Są gry takie, jak Grand Theft Auto. Recenzja GTA Episodes From Liberty City.
Drugie życie miasta to od samego początku obiekt zainteresowań twórców Grand Theft Auto.
Studium zła
Czym jest Episodes From Liberty City, samodzielny dodatek do dodatków do GTA IV? Mówiąc krótko: To dwie historie dwóch gości z dwóch poprzednich dodatków.
A serio: to dwie bardzo fajnie opowiedziane historie, dwa kawałki życiorysów. Dwóch totalnie różnych ludzi których łączy jedno – ciemna strona miasta.
Poznajcie bohaterów The Lost and Damned i The Ballad of Gay Tony:
Johnny nie stoi ponad prawem, on go po prostu nie dostrzega. Jeśli coś mu jest potrzebne: bierze to. Jeśli ktoś sprawia problem, to problem ten rozwiązuje za pomocą ołowiu.
Johnnego cechuje jeszcze jedno: ma słabość do kobiety, a ta kobieta ma talent do pakowania się w kłopoty i ciągnie chłopaka za sobą.
Ale dziewczyna to nie jedyny kłopot, do gangu wraca szef Billy Gray i panowie nie potrafią znaleźć wspólnego języka. Rodzą się konflikty, gang dzieli się na frakcje i toczy krwawe wojny z innymi gangami.
Yuppie gangsterskiego fachu. Lojalny wobec kumpla -szefa do tego stopnia że zadziera z rosyjską mafią.
Regularnie odwiedza nocne kluby, gdzie pląsa na parkiecie i poznaje bliżej partnerki w klubowych toaletach. I regularnie odwiedza mamę, która do spółki z braćmi pakuje Luisa w kłopoty.
Dwóch różnych bohaterów, dwa różne światy które czasem splatają się ze sobą i mnóstwo barwnych postaci wokół. Ekscentryczni gangsterzy, skorumpowany polityk ze skłonnością do ekshibicjonizmu czy narcystyczny paker.
Sprawiają, że gra wciąga. Że czeka się na kolejne filmowe przerywniki . Tu wielki szacunek dla twórców. Potrafią i zaskoczyć, i rozbawić.
Generalnie Episodes From Liberty City to około 70 godzin dobrej zabawy, rzecz która wciąga jak film. Od czasu mojego ostatniego spotkania z Wielkim Złodziejem Samochodów wiele się zmieniło.
Zachowania kierowców, przechodniów, samo miasto. Kiedy dawniej osiągnęło się maksymalny "wanted level" na ulicy lądowało wojsko. Dziś musimy się zadowolić brygadami antyterrorystów wyposażonych w broń automatyczną.
Ale gra robi naprawdę dobre wrażenie Do tego dochodzą dopracowane detale, takie jak wzmacniające więzi w grupie gry zespołowe, czy lekko szalone rozrywki indywidualne choćby base jumping.
W zasadzie każdy aspekt Liberty City coś zyskał; od szerszej oferty panien lekkich obyczajów których usługi przewrotnie przywracają zdrowie, przez model zniszczeń, po świetną oprawę muzyczną nowych stacji radiowych.
Ciemna strona miasta jest spójna, logiczna i konsekwentna. Jest też doskonałą rozrywką pozwalającą przez chwilę żyć w odmiennym świecie, bez ograniczeń, bez zahamowań, bez empatii
Liberty City, jak dobry reportaż, pokazuje nam zasady niedostępnego świata, jego powiązania, logikę i konsekwencje. W uproszczonej, ale atrakcyjnej formie. Dlatego warto tej grze poświęcić trochę czasu (i dlatego też warto zwrócić uwagę by nie sięgali po nią najmłodsi).
Doskonała gra.
Nasza ocena: 5+/6