Seria Total War na tle przemian obyczajowych, piosenka, oda. Powiedzieć, że znów nas zaskoczyliście, to nic nie powiedzieć.
Karolina Libicka:
Oda to Total War
Och mój Total Warze, Ty kapryśnym bywasz,
Zwykłeś swoim graczom gotować katusze,
Jedno wiem na pewno - to jak się nazywasz,
Związane jest z Tobą, nie ze scenariuszem.
To z Tobą ja walczę i z Twoją chimerą,
I bitwy wygrywam, o tak! to się zdarza!
Lecz nie śmiem ja nawet liczyć na przełom,
Bo moi wojowie to pejzaż cmentarza.
Polegną we wojnie, którą toczym z Tobą,
I w chwale wojaków odejdą w niepamięć,
Lecz ja tu zostanę i z czeredą nową,
Ku chwale znów wyzwę Cię! I ku przegranej!
Lecz choćbym wojaków powołał tysiące,
I uczył ich walczyć i nie znać strachu,
I poszli by za mną, to nim wyjdzie słońce,
Oni zobaczą już życia zachód.
Lecz jest jakaś więź, między mną a Tobą,
Która mi każe kąsać swe rękawy,
A ja z każdą chwilą i każdą dobą,
Te strategiczne szkicuję wykłady.
I wracam do Ciebie z wyśmienitym planem,
Nadzieją, co daje sił niewyczerpanych,
Lecz niemoc ma chyli się znów ku przegranej,
Przegranej, ale w chwale nieprzegranych.
Lecz nie jest to miejsce na żale i płacze,
Mam Cię wysławiać, Tyś przecież wspaniały!
Wiesz pewnie, że zewsząd chwalą Cię gracze,
Chwalą, bo mają powód do chwały.
Darzysz grafiką co błyszczy na wizji,
Darzysz muzyką co głośniki złoci,
Darzysz grywalnością, nutką afrodyzji
Darzysz klimatem, źródłem nieprzespanych nocy,
Obdarzasz tym wszystkim co liczy się wielce,
A teraz kolejną wydałeś odsłonę,
Obyś Ty zawsze błyszczał i w me ręce,
Darował to dobro twe niezwyciężone.
Już tylko godziny dzielą mnie od stoczenia epickiej walki z waśnionym krajem. Nerwowo spoglądam na mapę, powtarzam założenia taktyczne i rozplanowuję po raz ostatni przed batalią kroki mych sił zbrojnych. Przygotowanie i taktyka, to klucz do zwycięstwa.
Ma strategia jest dobra, lecz modlitwa nie zaszkodzi. Zamykam więc oczy, a ręce składam do Boga. Mą rozmowę ze Stwórcą przerywa wiadomość najmniej w tym momencie oczekiwana: "Do wojny włącza się kolejny kraj, który chce wykorzystać sytuację i zająć me ziemie! Panie, nadciąga od strony morza".
Na szczęście rozważnie zostawiłem siły na granicy mego państwa... Powinny się utrzymać i odeprzeć szarżę nowo poznanego wroga. Wydaję ostatnie już polecenie taktyczne pozostałym siłom: "Zabić tych,którzy wtargną, zatopić ich armię”.
Z nadzieją w sercu i z gniewem w głowie znów zwracam wzrok na mą dumnie kroczącą armię. Za chwilę się zacznie. My albo oni – tak sobie myślę. I rozpoczyna się. Moje jednostki są już gotowe. Dumnie stoją przed bramami wroga. Żołnierze gotowi ginąć za swój kraj i za swego wodza. Jeszcze ostatnie taktyczne zabiegi. Jakby czas stanął w miejscu, pozwalając mi na rozstawienie swych sił. Kawaleria z boku, artyleria na tyły a piechota z przodu w szyku liniowym, jak najdłuższym.
Jeźdźcy i piesi czekają, armaty gotowe, żołnierze gotowi na śmierć. I zaczęło się! Czas znowu płynie, a ja słyszę tupot nóg setek wrogich jednostek. Przełykam ślinę, uspokajam wierzchowca na którym siedzę i krzyczę: "Do boju!”.
Najpierw piechota ładuje broń, szybko i pewnie. Cel już w polu widzenia, już widać wrogą konnicę, czas na armaty... I wystrzeliły, bo huk, dym oraz krzyk płoszy konie... lecz nie moje, a wroga. Piechota ruszyła, precyzyjnie celuje, równie celnie strzela. Kolejny wróg padł, kolejny koń leży. Lecz to nie koniec, to dopiero początek.
Artyleria wroga nie próżnuje, trafia równie celnie. Czas więc ruszyć konnicą, przerzedzić armię wroga. Szacuję straty, ustalam który wróg musi upaść najpierw: armaty! Wysyłam więc konnych, niech załatwią sprawę. Niestety wróg to przewidział i zastawił w lesie pułapkę. Ukryta wroga konnica z mą się spotkała i szczęście miała większe gdyż wygrywa... Lecz nie wszystko stracone, czas przyspieszyć. Ruszam piechotę na pomoc konnym. Drugą część pieszych na nowo ustawiam i zagrzewam do walki, a armaty strzelają, choć same są źródłem ataku. Wszędzie ciała moich i obcych. Dym, huk, krzyk zniekształca zmysły. Łapię głęboki oddech szacuję straty i mimo przewagi wroga pozwalam walczyć mym dalej, bo wierzę. Korzystam z osłon. Płot, budynek, las, to wszystko nam pomoże. Mijają kolejne minuty i kolejne jednostki padają, lecz wróg strat ma więcej. Czyżby cud? Tak, doświadczonej armii i ich wiary w sukces! Przeciwnik ucieka, ja na to zezwalam, gdyż czas zająć miasto.
Potyczka wygrana, lecz wojna trwa nadal. Wracam do mapy, oceniam postęp i wydaję rozkazy. Potem trochę dyplomacji. Chwilowy spokój przerywa kolejna walka, tym razem morska. Trzeba pomóc mym statkom w obronie kraju! Więc jestem. Stoję na łajbie, wśród spienionych fal. Okręty gotowe, fregaty wroga płynął a ja znów spowalniam czas i rozstawiam swe siły... Cóż za emocje, cóż za potyczki. Strategia jest kluczem, lecz ta zmyślna, którą umiemy zmieniać na bieżąco. Czy moja była dobra? Czas pokaże... I rozpoczęło się! Salwa z mych statków poszła a ja...
Ja budzę się w środku nocy i widząc mój pokój zamiast spienionych fal i zdaję sobie sprawę, że znów w głowie grałem w Empire: Total War. To przez emocje i przez jej oprawę tak mnie ona pochłania. Rewolucyjne rozwiązania Total War nie dają o sobie nigdy zapomnieć, i za to właśnie tę serię cenię najbardziej!
/na melodię popularnej pieśni historycznej Serce w plecaku/
1.
Każdy gracz nam o tym powie,
bardzo głośno, ze szczerością,
że gry z serii "Total War",
są największą ich radością.
2.
W nich przeszłości poznasz czasy,
spotkasz także bohaterów,
których znasz z historii nauk,
a jest ich tam bardzo wielu.
Refren:
W takie gry jest warto zagrać,
w takich grach, doznania wielkie,
takie gry to power przeżyć,
takie gry mają zalety wszelkie.
3.
Tu grafika nie kuleje,
scenografia fascynuje,
akcja pełna dramaturgi,
a bohater w niej wojuje.
4.
Kogo my tu nie spotkamy,
są Apacze i Majowie,
jest też szogun pan nad pany,
są i także Aztekowie.
Refren:
W takiej......
5.
Nie brakuje też Krzyżaków,
i Krzyżowcy coś mieszają,
walczą dzielnie Wikingowie,
nowsze czasy się kłaniają.
6.
Gry emocji dostarczają,
i są także rozwojowe,
tu się nudzić nie da rady,
a wrażenia są morowe!
Refren:
W takiej...
Co najbardziej podoba mi się w serii Total War? Jej rozwiązania w rozgrywce, dzięki którym seria stała się nie tylko rewolucyjna, a przede wszystkim grywalna. Dlaczego uważam, że Total War było rewolucją? Już wyjaśniam:
Totalna wojna rozpoczęła się w 2000 roku od części noszącej nazwę Shogun. Była to produkcja, która całkowicie odmieniła sposób patrzenia na gry strategiczne traktujące o historii. Można pokusić się o stwierdzenie, że ten gatunek dzielimy na gry sprzed i po Shogunie.
Studio Creative Assembly – twórca Total War – podeszło do tematu historycznych strategii inaczej i postanowiło pokazać graczowi realistyczną wojnę, w której udział biorą rzeczywiste jednostki.
Zapewne wielu zapomniało już, że gry historyczne niegdyś opierały się na prostocie. Produkcje z tego gatunku były nie tylko ubogie graficznie ale i ich grywalność pozostawiała wiele do życzenia. Przykładem takich gier jest chociażby Europa Universalis w której zabawa opierała się na poruszaniu pionków symbolizujących armie po heksagonalnych polach, które jednocześnie były mapą. Owszem była to dobra gra, ale tak uboga rozgrywka wykonana w równie ubogiej oprawie sprawiła, że strategie stały się produktami dla maniaków historii.
CA zmieniła tę sytuację dostosowując swe dzieło do graczy, których – tak jak ja – historia interesuje w mniejszym stopniu. W jaki sposób? Sięgając po coś, co pozornie dla historycznych strategii było zbędne: technologię. Shogun: Total War oferował nie tylko zgodność realiów czasów o jakich traktował (feudalna Japonia), ale przede wszystkim pozwalał toczyć epickie bitwy w ładnej oprawie graficznej nie rezygnując za razem z taktycznej części gry.
Stało się to możliwe dzięki połączeniu dwóch, wydawało by się, zgoła innych gatunków gier: strategii z RTSami. Shogun oferował uważne planowanie taktyczne na dokładnej mapie świata oraz dynamiczne starcia armii w czasie rzeczywistym w przepięknej, jak na owe czasy oprawie graficznej.
Na tym nie koniec. CA zrezygnowało z umowności, jeśli bowiem gracz w swej armii posiadał 50 jednostek żołnierzy, to tylu wojaków walczyło na polu bitwy. Shogun to rewolucja za którą należą się brawa dla Panów i Pań twórców. Z resztą rewolucja to słowo klucz praktycznie każdej części z serii Total War. Owszem, ogólne założenia w serii się nie zmieniły do dziś (czyli gra strategiczna pozwalająca na planowanie z widowiskowymi, dynamicznymi bitwami), za to wprowadzane nowości w każdej następnej części były nowym dla gatunku.
W trzeciej odsłonie Rome, twórcy postanowili napisać nowy silnik, który nie tylko poprawiał oprawę gry, ale wprowadzał realne jednostki w armii. Wcześniej było bowiem tak, że w Total War - jak i każdej innej grze tego typu - bitwy toczone były przez zanimowane piksele. Od Rome: Total War poszczególne jednostki w armii były osobnymi obiektami. Zmiana była kolosalna, gdyż w bitwach siły nasze i przeciwnika rzeczywiście na siebie nacierały!
Takich zmian było sporo i rewolucjonizowały one gry aż do części piątej czyli Empire, która to osiągnęła apogeum dla serii. Ostatnia odsłona jest ponad to uwydatnieniem wszystkich zalet serii na przestrzeni dziejów. Empire to przepiękna wizualnie i powalająca rozmachem gra. Znowu zachowano świetny konsensus między rozgrywką taktyczną a dynamiczną batalią. Co więcej dramaturgię walk przeniesiono na wodę, tworząc najpiękniejsze i najlepsze potyczki morskie w historii elektronicznej rozrywki. Za te wszystkie elementy należą się ukłony serii Total War i samemu Creative Assembly, co więcej każdy Polak winien to zrobić nawet dwa razy. Autorzy totalnej wojny umieścili bowiem nasz piękny kraj w swych grach i zrobili to rzetelnie (poza drobnymi wyjątkami, które z szacunku dla marki przemilczę). Zwieńczeniem Polski w serii Total War jest ostatnia część, która daje nam możliwość przetrwania rozbiorów! Mało tego: Polska może się zemścić i podbić świat m.in. za pomocą husarii.
A więc jeszcze raz: za co cenię serię Total War? Za to, że swymi rozwiązaniami odmieniła skostniały gatunek strategii historycznych, dając jednocześnie możliwość poznania dziejów dawnych ludziom, którzy tak jak ja historii nie kochają. Lubię tę serię także za bitwy rozgrywane na ekranach monitorów. Za ich piękno i realizm. A kocham za to, że mogę pozbyć się grając w nią kompleksów małego Polaka.
Aby odpowiedzieć na pytanie: Co najbardziej ci się podoba w grach z serii Total War, muszę cofnąć się do historii tej serii. Nie da się bowiem dość dokładnie powiedzieć dlaczego lubi się tę serię gier bez opowiedzenia jej genezy... Przynajmniej ja nie umiem. Zapraszam do lektury.
Rok 2000 to czas przełomowy. Andrzej Wajda otrzymał Oscara za całokształt twórczości, a w Polsce zaczęto wydawać białe tablice rejestracyjne. To także początek zmian. Wtedy zatrzymano bowiem produkcję Fiata 126p - czyli skończono z pewną epoką. Rok 2000 to także początek całkiem nowej ery nie tylko tej kalendarzowej a i tej kulturowej (tu niech przykładem będzie emisją pierwszego odcinka M jak Miłość). Równie wielkie zmiany nastąpiły w światku growym. Wtedy to powstał bowiem tytuł dający początek nowej sadze, która raz na zawsze odmieniła gatunek historycznych gier strategicznych. Na rynku ukazał się Shogun: Total War traktujący o feudalnej Japonii. Od tej pory wszystko się zmieniło.
POCZĄTKI SERII TOTAL WAR
Autorem tej zmiany jest firma – wówczas nikomu nie znana – Creative Assembly. Byli to ludzie, którzy odważnie postanowili skrzyżować dwie zupełnie inne drogi, jakimi podążali twórcy gier strategicznych. Ich pomysł to połączenie gry czysto taktycznej z RTS-ami, czyli gatunków z goła innych. Creative Assembly wpadło na ideę rozgrywania bitew w czasie rzeczywistym z rozgrywką turową, tworząc tym samym totalnie rewolucyjny pomysł na grę (wcześniej co prawda były pomysły stworzenia takich pozycji, lecz na tak wielką skalę udało się to tylko Creative Assembly). Pomysł ten od razu pokochałem stając się fanem samej firmy, jak i serii Total War, marki istniejącej na rynku już parę ładnych lat i na ich przestrzeni ewoluującej - moim zdaniem- na dobre. Ale po kolei.
REWOLUCJA ZACZĘŁA SIĘ W JAPONII
Jak wspomniałem wcześniej seria Total War była przełomowa dla gier strategicznych. Już w przypadku Shoguna wprowadzono znaczące zmiany w stosunku do innych produkcji z tego gatunku. Do tej pory w grach historyczno-strategicznych wszystko opierało się na umowności. Walki toczyły się na płaskich mapach, a wielkie armie obrazowała pojedyncza jednostka. Były to bardzo proste, by nie rzec prostackie gry i opierały się one na przesuwaniu "żetonów" po heksagonalnych polach. Przykładem takiej rozgrywki był chociażby Europa Universalis.
Narodził się stereotyp ubogich graficznie, prostych gier historycznych, którym nowinki technologiczne są obce. Creative Assembly zerwała z tym stereotypem. Twórcy stwierdzili, że armia to armia i nie może symbolizować jej pojedyncza jednostka. Mało tego! Walki mają być realistyczne i widowiskowe. To istotna zmiana wyznaczająca zupełnie nową jakość. Co więcej takie potraktowanie tematu historii w grach dało szansę przyciągnięcia do ekranu także niedzielnych graczy. Wszystkie te pomysły zrealizowano w Shogun: Total War. Dla mnie rewelacja!
Dwa lata później nastąpiła kontynuacja Total War o nazwie Medieval. Druga część zabierała gracza do średniowiecznej Europy i była tą, która zyskała rozgłos większy niż swa poprzedniczka. Medieval okazał się grą poprawną, lecz nie rewolucyjną. Część druga to po prostu bardziej rozbudowana edycja Shoguna a zaimplementowane zmiany były iście kosmetyczne. Wielką zmianą i rewolucją w samej serii była za to kolejna część Total War, czyli Rome: Total War, w której gracz sprawdzał się w czasach starożytnego Rzymu.
W tej edycji Creative Assembly postanowiła pójść o krok dalej pisząc całkiem nowy silnik dla swej gry. Silnik, który swą mocą znacznie przewyższał ten stosowany w Shogunie i Medievalu. Technologia zastosowana w Rome pozwalała zrobić coś niebywałego, czyli na toczenie prawdziwych bitew na ekranie monitorów! Pierwszy raz w historii Total War w bitwach brały udział jednostki będące osobnymi obiektami a nie jak to miało miejsce wcześniej zaminowanymi bitmapami. W Rome armie nacierające na siebie były realne jak nigdy, a żołnierze naprawdę walczyli między sobą!
Creative Assembly znowu pokazało klasę wprowadzając kolejny rewolucyjny element rozgrywki. Po Rome, powstał Medieval 2 czyli powrót Europy. Ta część opierała się na zmodyfikowanym w nieznacznym stopniu silniku z poprzedniej części gry. Medieval 2 został uznany przez graczy za najsłabszą część serii choć prawdę mówiąc nie wiem dlaczego... Była ładna, dopracowana i wprowadzała dość istotną zmianę: różnorodność jednostek. Wcześniej żołnierze w armii byli identyczni, przez co mieliśmy wrażenie, że w potyczce biorą udział oddziały klonów. W Medievalu 2 każdy żołnierzy był troszkę inny.
Kolejną rewolucją i wzniesieniem serii na inny poziom była odsłona Empire, która po prostu powała - i nadal powala- swym pięknem! Genialnie zaminowane, różnorodne jednostki, przepiękne efekty dymu, rewelacyjna gra świateł oraz świetna oprawa audio. Uczta dla zmysłów. Ta odsłona to znów nowy silnik gry i nowe pomysły usprawniające rozgrywkę oraz urozmaicające ją. Dodano bitwy morskie, które zmieniły całkowicie wizję walki na wodzie i poprawiono i tak już niezłą SI.
Zrezygnowano także z podziału terytorialnego. W Empire to od gracza zależało w jakim kontynencie rozpocznie są przygodę. Do tego całość rozgrywała się przy początkach rewolucji przemysłowej. Bomba! No i każdy Polak będzie miał radochę grając w nią (o czym później). Dla mnie jest to najlepsza część serii a jedyna jej wada, to jej piękno. Gra jest tak ładna, że przyglądamy się walce zamiast ją toczyć (...)
TOTAL WAR A SPRAWA POLSKA
Polak w świecie wirtualnym nie ma wesoło. Wszystkie gry albo traktują o USA, albo o Azji czasami "zahaczając” o Rosję czy Niemcy (zwykle w nie najlepszym świetle). A Polska? Creative Assembly zmieniło tą nieciekawą dla nas sytuację i podeszło do sprawy niezwykle uczciwie. Od edycji Medieval nasz kraj stał się jednym z grywalnych mocarstw w grze. Pewnie, że wizja Polski w Total War nie była idealna. Creative Assembly przydzieliło nam jednostki, których nie mieliśmy na przestrzeni dziejów, a te, które mieliśmy pominęli, ale mniejsza o to – bo przecież od czego są modyfikacje fanów! Najważniejsze, że mogliśmy zagrać Polską!
Mało tego. Firma zrobiła coś, przez co zyskała mój jeszcze większy podziw... Odsłona Empire, opowiada o czasach schyłku Polski. Wiadomo, że niebawem zaczną się rozbiory, a nasz kraj zniknie z mapy. To dobry pretekst by nie umieszczać naszego Polski jako grywalnej strony w grze. Creative Assembly jednak zrobiło coś niezwykłego, dało nam szansę przetrwać i stać się europejskim mocarstwem z krwi i kości (widok szarżującej polskiej Husarii zrobił na mnie piorunujące wrażenie). Wielkie ukłony dla twórców po raz kolejny.
CO NAJBARDZIEJ PODOBA MI SIĘ W SERII TOTAL WAR?
Wszystko! To że mówiła o historii w przystępny sposób to, że pozwała na toczenie wielkich i epickich batalii to, że zawsze wyprzedzała epokę swym pięknem i rozwiązaniami technicznymi i to że mogłem w niej grać Polakami... A co najbardziej? Że to Total War!
Nagrody będziemy wysyłać pocztą na adres podany w mailu.