W Waszych recenzjach największym uznaniem cieszyła się pierwsza część przygód agenta Sama Fishera: Tom Clancy's Splinter Cell.
Tom Clancy's Splinter Cell
Jest poniedziałkowe, deszczowe popołudnie. Siedzę na ławce w parku i moknę czekając na mojego tajemniczego gościa. Ma zjawić się on w tym miejscu równo o 20:00, więc jednocześnie jest mi i mokro, i zimno – to z racji pory. Ale czekać warto, gdyż za chwilę przeprowadzę wywiad z byłym agentem Third Echelonu, agencji wchodzącej w skład amerykańskiego NSA. Szkoda tylko, że będzie odbywać się on w tak spartańskich warunkach. Nie mówię tu tylko o opuszczonym parku, ławce i padającym deszczu, lecz także o przymusie zapisywania wywiadu odręcznie, gdyż tajemniczy nieznajomy zabronił mi używania dyktafonu, ani innych urządzeń nagrywających....
Wybiła ósma, kiedy usłyszałem zimne i wypowiedziane bez emocji słowa: " Nie odwracaj się. Odpowiem na twoje pytania o ile te będą konkretne. Nie oczekuj jednak żadnych szczegółów. Pytaj."
Cóż, dziękuję za to, że przyszedłeś Panie...
– Fisher, Sam Fisher.
...Panie Fisher. Niech Pan mi powie dokładnie, kim Pan jest, czym się zajmuje?
– Jak już powiedziałem, nazywam się Sam Fisher i przez ponad 20 lat byłem elitarnym żołnierzem Third Echelonu.
Czym zajmuje się taki agent?
– Wykonywaniem poleceń. Szpiegowanie, wykradanie danych, otwieranie drzwi w tym się specjalizowałem. Innymi słowy, wchodziłem tam, gdzie nikt inny nie mógł dotrzeć: za zamknięte drzwi.
W jaki sposób?
– To już zależało od okoliczności. Każda misja wymagała ode mnie czegoś innego. Wachlarz wykorzystywanych umiejętności był różny w zależności od tego czy wykonywałem misje pod kryptonimem Pandora Tomorrow, Chaos Theory czy Double Agent. Nawet teraz wykonując własną misję, działam zgoła inaczej.
No dobrze przejdźmy do konkretów: Jak dokładnie wygląda życie agenta na służbie?
– To ciągłe lawirowanie na granicy cienia i światła, czyli życia i śmierci. Pewnie nie takiej odpowiedzi oczekiwałeś... Słuchaj uważnie i notuj. W NSA pracowałem wiele lat, lecz dopiero w 2004 roku dostałem misję, która była prawdziwym testem moich umiejętności. W Gruzji doszło do zabójstwa prezydenta. Wiadomości huczały o co raz to nowszych newsach wieszczących początek wojny. Po śmierci prezydenta władzę przejął biznesmen Nikoladze. CIA postanawia go sprawdzić, w tym celu wysłało agentkę, która ginie w niewyjaśnionych okolicznościach. Zastąpił ją kolejny agent, lecz on też zniknął. W tym momencie do akcji zostałem wysłany ja, Splinter Cell, najlepszy agent rządu USA. Musiałem wyjaśnić co tak naprawdę się stało... To rutynowe zadanie z czasem przekształciło się w poważną intrygę prowadzącą do... Nie, tego zdradzić nie mogę.
Na czym polegały Twoje misje?
– Były różne. Raz musiałem gdzieś się dostać, innym razem coś chronić, jeszcze innym coś wykraść. Zadania więc były urozmaicone. W praktyce jednak wszystkie były podobne. Należało cały czas się kryć i unikać wzroku przeciwnika. Siedzieć w cieniu i obserwować jak poruszają się patrole by je umiejętnie omijać, bądź ogłuszać. Moje misje to skradanka z krwi i kości, która nie wybaczała błędów. Jeśli zostałbym wykryty to koniec gry. Czasami długo siedziałem na deszczu, podsłuchując cel, bądź też przygotowując taktykę wejścia. Niekiedy musiałem wręcz polować na przeciwników. W misjach liczył się każdy szczegół. Ważna była precyzja i pedantyczna dokładność by nie popsuć długich przygotowań. Dlatego też nie mogłem pozostawiać po sobie żadnych śladów: ukrywałem ciała wrogów, a broni używałem wyłącznie do gaszenia świateł. Walka wręcz była wtedy koniecznością.
Musiałeś więc przejść jakieś szkolenie bojowe.
– Owszem, zostałem świetnie wyszkolony fizycznie. Ale to norma, wymagała tego ode mnie moja praca. Sprawne poruszanie się jest konieczne by przeżyć. Nie raz musiałem zjeżdżać na linie, czy zwisać z rusztowania na jednej ręce w drugiej trzymając pistolet. Umiałem także szybko i cicho ogłuszać przeciwników, by później ukryć ich w mroku.
Powiedz mi, miałeś jakieś gadżety?
– W misjach wspomagałem się technologią. Wyposażony byłem w noktowizor, specjalny kombinezon, pistolet z tłumikiem, przyklejane kamery i inne nadajniki. Nie miałem za to arsenału broni, gdyż ten nie był mi potrzebny. Po prostu nie dałbym sobie rady z dużą ilością wrogów w otwartym starciu. Posiadany pistolet wykorzystywałem więc głównie do gaszenia świateł.
Teraz pewnie te "zabawki" są lepsze...
– Owszem. W 2004 roku obraz przekazywany przez kamerę tworzył silnik o nazwie Unreal 2. Dziś jest on już oczywiście przestarzały, lecz wtedy wszystko wyglądało bardzo efektowne. Podobnie było w przypadku dźwięku, który był wyraźny i dobrze oddawał to co się dzieje... A to ważne w pracy agenta: dobrze słyszeć.
Wszystko to brzmi pięknie i bardzo ciekawie. Skoro to praca bez wad, to dlaczego odszedłeś?
– Odszedłem z zupełnie innego powodu. Niemniej wszystko ma wady, nawet Splinter Cell... Największą z nich była liniowość moich misji. Podczas realizacji celów musiałem iść tak, jak zażyczył sobie tego zleceniodawca. Mój wybór ograniczał się do decyzji czy chcę przejść po cichu za plecami wroga, czy przemknąć uprzednie go ogłuszając... Minusem poniekąd była też praca samemu. Wsparcie drugiego agenta niekiedy byłaby wskazana. Teraz nazywają owe misje współpracy coopem. Niemniej lubiłem tę grę w agenta.
Nazywasz tę pracę grą? Z resztą nieważne. Powiedz dlaczego odszedłeś?
– Nie jestem już członkiem Third Echelonu i taka odpowiedź musi Ci wystarczyć. Słowa, które wypowiem były poufne i kilka lat temu, sam wyeliminowałbym tych, którzy je wypowiadają. Lecz dziś, sprawy mają się zgoła inaczej. Patrz przed siebie przez kolejne 30 sekund, a po minucie spokojnie wyjdź z tego parku i módl się, aby nikt Cię nie śledził.
To były ostatnie słowa, jakie wypowiedział pan Fisher. Mi zostaje tylko podsumować ten tekst kilkoma słowami: Splinter Cell to na pewno gra bardzo emocjonująca i klimatyczna, a historia opowiadająca o intrydze 2004 roku spodoba się każdemu fanowi skradanek. Poznanie jej jest czystą – choć liniową – przyjemnością. Polecam.
Tom Clancy's Splinter Cell
From: Third Echelon
To: Sam Fisher
Title: New strategy
Status: Top Secret
Treść:
Witaj agencie Fisher. Jesteśmy usatysfakcjonowani efektami twojej służby. Pańskie doświadczenie szkoleniowe i bojowe zrobiło na nas duże wrażenie. Stąd mamy dla pana pewną delikatną misję. Third Echelon zmienia strategię działania. Nie będziemy już wysyłać zespołów operacyjnych. To niepotrzebne i kosztowne.
Dziura budżetowa. Zresztą nieważne. Od dziś działasz sam. Zostajesz przerzucony na miejsce akcji, szukasz dróg dojścia do celu, infiltrujesz, w razie potrzeby usuwasz i kierujesz się do bezpiecznej przystani. Wiemy, że dasz sobie radę.
Agencja będzie ci służyć informacjami z rekonesansu, transportem, a także najnowocześniejszym sprzętem. Dostaniesz noktowizor z opcją termowizji, wytrychy, przylepne kamery i optykę do obserwacji zamkniętych pomieszczeń, a także cały arsenał świetnych zabawek do likwidacji. Twój ulubiony pistolet z tłumikiem też się tam znajdzie.
Ale pamiętaj, sprzęt to nie wszystko. Czasem będziesz musiał wykorzystać ludzi i otoczenie. Wziąć zakładnika, przesłuchać, zmusić go do współpracy; sam wiesz, jak to robić. W razie potrzeby zgaś światło. Nie omijaj komputerów. Agencja i ty sam będziecie potrzebować informacji. I pamiętaj: nie lubimy rozgłosu.
Możesz wszystkich unieszkodliwić, ale nikt po tobie nie posprząta. Narobisz sobie tylko niepotrzebnej sławy. Działaj po cichu, wykorzystuj ciemność, omijaj strażników. Im mniej osób się o tobie dowie, tym lepiej. Uważaj na otoczenie. Wszystko możesz zniszczyć, tylko po co? Unreal 2.0 daje ci mnóstwo możliwości, ale dla własnego dobra nie korzystaj z wszystkich.
Tylko proste środki dają sukces.
No dobra, koniec tego wstępu, czas na zadanie. Mamy ostatnio problemy w Gruzji. Nasi agenci nie dają znaków życia. Wiesz, że tego nie lubimy. Masz ich odnaleźć. Ale uważaj: tym krajem rządzi człowiek niebezpieczny i nieprzewidywalny, niejaki Nikoladze. Podobno ma to, czego nie znaleźliśmy u Saddama, a także jest blisko z ludźmi z miasta od jakiegoś Grinko. To nie jest dla nas łatwy teren. W razie wpadki musisz radzić sobie sam. My nie lubimy rozgłosu.
A, jeszcze jedno. Kręci się koło Agencji pewien pismak, niejaki Tom Clancy. Dużo o nas wie i nie chcemy, by poznał coś więcej. Podobno jacyś jego wyznawcy już twierdzą, że działamy poza prawem. Nie dawaj im powodów, by przekonali do tego resztę naszego kochanego kraju. To niepotrzebne i już. I pamiętaj, jesteś dobrze oceniany. Nie zawiedź nas.
Zwycięzcom gratulujemy, a nagrody wysyłamy pocztą.