Jutro do kin wchodzi film Tron: Dziedzictwo. Gry na podstawie filmów nie są przeważnie najwyższej jakości. Sprawdzamy, jak jest tym razem. Recenzja gry Tron Evolution.
Trudno połapać się, kim jesteśmy w tym dziwnym wirtualnym świecie, kim są ludzie, z którymi rozmawia nasz bohater, ani co owemu światu zagraża. Jedno jest pewne: to my będziemy musieli się z tym zagrożeniem rozprawić.
Świat, który przyjdzie nam zwiedzić to – teoretycznie - miejsce bardzo ciekawe.
Nie samymi walkami człowiek żyje. W przerwach między walkami czasem przyjdzie nam pojeździć light-bikiem; światlocyklem to futurystyczny pojazdem przypominającym motocykl zostawiającym za sobą smugę światła. Także i ten element został jednak wykonany słabo. Maszyna, którą przyjdzie nam prowadzić jest wyjątkowo niesterowna, a co za tym idzie gracze na pewno nie raz znowu zwiedzą przepaść. Inna sprawa, że sceny z użyciem light-bike'ów, jak większość gry, są po prostu mało emocjonujące.
Jeżeli chodzi o oprawę graficzną to nie powinno być tak źle. Gra korzysta ze sprawdzonego silnika graficznego Unreal Engine 3, który napędzał między innymi takie hity jak Gears of Wars, czy Batman: Arkham Asylum. Jednak wspomniana monotonia świata, słabe wykorzystanie efektów specjalnych i kiepskie modele postaci sprawiają, że potencjał ten nie został w pełni wykorzystany. Do udźwiękowienia z początku nie miałem zastrzeżeń, jednak po dłuższym słuchaniu "pisknięć” i "piknięć” postanowiłem grać z wyłączonymi głośnikami.
Gra nie ustrzegła się błędów technicznych. Duży problem sprawia płynność działania (co dziwi, bo gra nie wygląda na taką, która powinna mieć duże wymagania sprzętowe). Poza tym już na starcie okazało się, że nie mogę grać w domyślnej rozdzielczości ekranu, bo takiej opcji w ustawieniach zbrakło.
WYROK
Trudno mi komukolwiek polecić nową grę w świecie Tron. Słabe wykonanie i frustracja, jaką może wywołać częsta śmierć naszego bohatera sprawiają, że jedynie najtwardsi fani filmu powinni sięgnąć po tę produkcję.
Nasza ocena: 2+/6