W związku z malejącą liczbą uchodźców docierających do Polski z Ukrainy, samorządy zawieszają działalność niektórych punktów noclegowych. Pozostają jednak w gotowości do ich ponownego uruchomienia.
Od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę 24 lutego z kraju naszych wschodnich sąsiadów do Polski przez cztery przejścia graniczne w województwie lubelskim dostało się ponad milion osób. Przez pierwsze dni odprawiano dziesiątki tysięcy podróżnych, a rekord padł 7 marca, gdy granicę w naszym regionie przekroczyło 67,5 tys. osób. W połowie miesiąca ruch zmniejszył się o połowę. W ostatnich dniach, według statystyk Straży Granicznej, do naszego kraju dociera coraz mniej uchodźców z Ukrainy.
– Ostatniej doby (do godz. 8 w środę – red.) przy wjeździe do Polski odprawiliśmy 9881 podróżnych. Od kilkunastu dni te liczby utrzymują się na poziomie 8-10 tys. osób dziennie – informuje kpt. Dariusz Sienicki, rzecznik prasowy Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej.
Przekłada się to na decyzje samorządów o zamykaniu części obiektów noclegowych dla uciekających przed wojną obywateli Ukrainy. Mówiąc wprost, nie ma potrzeby, by wszystkie funkcjonowały w dotychczasowej skali.
– Był moment, kiedy w naszym mieście było siedem takich miejsc. W tej chwili działa tylko główny punkt na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji ze 170 łóżkami. Dla przykładu, wczoraj przybyło tam tylko osiem nowych osób – mówi Wojciech Żukowski, burmistrz Tomaszowa Lubelskiego, oddalonego o niespełna 20 km od przejścia granicznego w Hrebennem.
W Chełmie wstrzymano przyjmowanie uchodźców w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji, gdzie do dyspozycji było 500 miejsc noclegowych.
– Działalność tego punktu została zawieszona, głównie ze względu na optymalizację kosztów. Po prostu w tej chwili nie ma takiej potrzeby. Z noclegów korzysta średnio ok. 400 osób na dobę, wystarczy nam więc punkt w dawnym supermarkecie Tesco (dysponuje 700 łóżkami – przyp. aut.). Gdyby tam zabrakło miejsc, obiekt MOSiR będzie gotowy do ponownego uruchomienia w ciągu godziny – zapewnia Damian Zieliński z gabinetu prezydenta Chełma.
Podobnie sytuacja wygląda w Lublinie, gdzie w przygotowanych przez miasto obiektach przebywa ok. 1,2 tys. osób dziennie. W szczytowym momencie ta liczba była o połowę wyższa.
– Ponieważ w ostatnich dniach liczba osób utrzymuje się na podobnym poziomie, a część miejsc pozostaje niewykorzystana, w najbliższym czasie planujemy wyłączenie jednej lokalizacji – zapowiada rzeczniczka prezydenta Katarzyna Duma. Kolejne decyzje o ewentualnym zmniejszaniu liczby takich miejsc będą zapadać w zależności od rozwoju sytuacji.
Ale samorządowcy szykują się też na inne okoliczności. Ma to związek z tym, że w zachodniej Ukrainie przebywa kilka milionów tzw. migrantów wewnętrznych, którzy uciekli przed wojną ze wschodniej części kraju. Są obawy, że w razie zaostrzenia rosyjskiej agresji część z nich może chcieć dostać się do Polski.
– Musimy brać pod uwagę taką sytuację. W zamkniętym punkcie noclegowym w hali I Liceum Ogólnokształcącego cały czas są ustawione łóżka. Pozostałe obiekty są gotowe do przywrócenia do tej funkcji w kilka godzin. Wierzę jednak mocno, że nie będzie takiej potrzeby – podsumowuje burmistrz Żukowski.