Jedno z nielicznych prywatnych muzeów w Polsce i pierwsze w województwie lubelskim muzeum bez siedziby. Mowa o Muzeum Znaki Czasu założonym z pasji do historii.
Muzeum powstało 4 lata temu. Gromadzi przedmioty związane z okresem państwowości polskiej, czyli mniej więcej od X wieku. Jego organizatorzy najbardziej interesują się jednak okresem od rozbiorów, poprzez zabory, powstania, odzyskanie niepodległości, okres międzywojenny i wojnę do dnia dzisiejszego.
– Zaczęło się od pasji kolekcjonerskiej i refleksji, co dzieje się z gromadzonymi przedmiotami po śmierci kolekcjonera – opowiada Grzegorz Sztal, pomysłodawca muzeum i zbieracz militariów, znaczków, monet, pocztówek, zegarów i ciekawych przedmiotów niosących w sobie historię o minionych czasach i ludziach, których już nie ma. – Obserwując starszych kolegów, którzy schodzili z tego świata widziałem, że zostają po nich kolekcje, z którymi spadkobiercy mają duży kłopot. W większości przypadków nie podzielają oni zainteresowań ojca czy dziadka. Traktują go wręcz jako osobę „dziwną”. Zbieracze są często wyobcowanym elementem, który potrafił generować konflikty domowe, bo na kolejny przedmiot do kolekcji potrafili wydać środki, które miały być przeznaczone na jakieś przedsięwzięcia rodzinne.
Spadkobiercy nie znają też często wartości kolekcji: najbardziej istotnej czyli historycznej ale też tej materialnej. Dlatego Sztal wychodzi z założenia, że kolekcje nie powinny być nigdy rozłączone i powinny służyć przyszłym pokoleniom.
Historia przedmiotu
Sztal uważa, że właśnie przez kontakt z przedmiotami najlepiej uczyć się historii. Rzeczy mogą nas zachwycić nie tylko dlatego, że są wykonane bardzo estetycznie i z ogromną starannością. Przede wszystkim niosą one ze sobą własną historię, historię wydarzeń i osób, które je wytworzyły i użytkowały.
– Dlatego każdy przedmiot nie jest tylko rzeczą ale sumą pewnych emocji – uważa założyciel lubelskiego muzeum Znaki Czasu. – Po kilkudziesięciu latach obcowania z tymi przedmiotami zauważyłem, że znacznie większą wartością niż sam przedmiot jest historia, która go otacza. Podam przykład. Zbierałem szable, ale istnieje niewielka tylko grupa odbiorców, którzy też są nimi zainteresowani. Krąg odbiorców znacznie się jednak poszerzy jeżeli opowiemy często tragiczną historię, tych którzy tej szabli używali. Przy tak podanej opowieści zaczynamy zauważać, że nasza praca kolekcjonerska służy społeczności.
Muzeum bez adresu
I tak powstał pomysł na prywatne muzeum historyczne, w którego stworzenie zaangażowała się cała rodzina Sztalów.
– Mówiąc o muzeum myślimy najczęściej o budynku, do którego można pójść i coś zobaczyć. Mieliśmy taki pomysł, ale okazało się, że wiąże się to z ogromnymi kosztami stałymi i niepewnymi dochodami. Na to nas zwyczajnie nie stać. Dlatego mamy status muzeum w organizacji, czyli działamy nie posiadając adresu i stałej ekspozycji.
Taki status pozwala natomiast na działanie wspólnie z innymi instytucjami.
– Dzięki współpracy z placówkami z całego kraju, m.in. z Instytutem Pamięci Narodowej, Muzeum Historii Miasta Lublina czy Muzeum Miejskim „Sztygarka” w Dąbrowie Górniczej możemy rozpowszechniać nasze zbiory na wystawach z obopólną korzyścią – podkreśla Sztal. – Największą misją muzeum jest przecież zaprezentowanie swoich zbiorów jak najszerszej publiczności, bo tylko wtedy to ma sens.