Nie wiadomo, czy była to zorganizowana akcja rodem z amerykańskich filmów, czy tylko impuls. Pewne jest to, że krowy nie pytały nikogo o pozwolenie - wzięły kopyta za pas i uciekły z okolicznej hodowli, a obecnie cieszą się życiem w mirczańskich lasach (pow. hrubieszowski)
Jeśli jesteś zwierzęciem z francuskiej rasy, która nazywa się "limousine" (z francuskiego "limuzyna"), to nie możesz być "garażowany" byle gdzie. Potrzebujesz przestrzeni. Nie będziemy się bawić w krowich psychologów, ale jeśli było kilka prób odłowu, a ty dalej nie dajesz się złapać, to znak, że cieszysz się ze swojego obecnego położenia.
"Surowy klimat i skaliste podłoże centralnego regionu Francji, stanowiącego jej ojczyznę, przyczyniło się do ukształtowania takich cech tej rasy jak zdrowie, kondycja i zdolności adaptacyjne" – pisze na swojej stronie Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Lublinie. Krótko mówiąc, twardziel z ciebie.
Strażnicy leśni z Nadleśnictwa Mircze otrzymali sygnał, że na obszarze Leśnictwa Telatyn jest luźno żyjące stado krów. – Postanowiliśmy zweryfikować jego prawdziwość i faktycznie, po kilkudniowych obserwacjach ustaliliśmy, że, ku naszemu zdumieniu, na skraju obszaru leśnego przebywa pięć krów. Okoliczne pola stanowiły dla tych zwierząt miejsce żerowania, natomiast pod okapem drzewostanu znajdowały one spokojne schronienie – opowiada Jerzy Mączka, strażnik leśny w Nadleśnictwie Mircze.
Skąd się tam wzięły? To nie jedyna zagadka, jaką musieli rozwikłać strażnicy leśni. Prowadzone śledztwo doprowadziło ich do tajemniczej zagrody, którą ktoś ustawił na terenach należących do Lasów Państwowych. Okazało się, że osoby odpowiedzialne za rogatych uciekinierów postawiły na samowolkę – prowizoryczną zagrodę z nęciskiem. Miało im to ułatwić wyłapanie poszukiwanych osobników.
Jak widać, taka taktyka zupełnie zawiodła. Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Lublinie podaje, że było już kilka prób odłowu zwierząt. Uczestniczyło w nich około 30 osób i dalej nic. Krowy jak żyły w lesie, tak żyją nadal.
– Powyższe zdarzenie było spowodowane niewłaściwym nadzorem nad powierzonymi zwierzętami, co w konsekwencji doprowadziło do ich samowolnej ucieczki i przebywania na terenie Lasów Państwowych. W porozumieniu z policją, strażnikom leśnym udało się ustalić osobę sprawującą nadzór nad zbiegłymi krowami hodowlanymi, która została ukarana mandatem karnym. W tej sprawie podejmowane są wspólne wysiłki w celu jej zakończenia – tłumaczy Marek Dziaduszyński, Inspektor Straży Leśnej RDLP w Lublinie.
Same krowy nie odniosły się do sprawy. Po prostu cieszą się życiem w leśnych ostępach.