Po zastrzeleniu wilka Kosego z Roztocza czteromiesięczne szczenięta, którymi się opiekował, padły z głodu. 42-latek z powiatu biłgorajskiego, który nielegalnie zabił zwierzę teraz czeka na proces. Nieoficjalnie wiadomo, że to myśliwy.
Kosy był najbardziej znanym wilkiem na Roztoczu. Przyrodnicy wiedzieli o nim dużo, bo w celach badawczych miał założoną obrożę telemetryczną. Kosy, jako samiec Alfa, przewodził stadu, które zamieszkiwało Roztoczański Park Narodowy. Zginął 12 września 2019 roku w okolicach Żurawnicy, na terenie dzierżawionym przez Koło Łowieckie nr 59 „Słonka” ze Zwierzyńca. Strzał padł ze sztucera kalibru 300 Weatherby Magnum model Mark V. Pocisk ugodził zwierzę w prawą stronę jamy brzusznej. Zamojska prokuratura podaje tak szczegółowe informacje, ale zasłaniając się tajemnicą śledztwa, odmawia ujawnienia inicjałów mężczyzny, który usłyszał już zarzuty, ani nawet nie chce potwierdzić, że był to członek jakiegoś koła łowieckiego.
Po śmierci Kosego tragiczny los spotkał także czteromiesięczne szczenięta, którymi opiekował się samiec. W tym czasie już samotnie, bo jak się okazało matka szczeniąt Debra zginęła tragicznie około miesiąc wcześniej. Po śmierci Kosego do wodopoju młode prowadziła jego starsza córka. – Ale sama jedna samica, która skończyła dopiero rok, nie była w stanie upolować dla nich jedzenia, bo nie ma jeszcze takich umiejętności łowieckich – mówi dr hab. Sabina Nowak, prezes Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”, które prowadzi projekt badawczy o roztoczańskich wilkach.
Dopiero po ponad roku na terytorium Kosego zaczął się pojawiać nowy wilk z partnerką. Naukowcom udało się już go odłowić i założyć obrożę taką, jak miał Kosy. Jako że pierwsze namiary po odłowieniu pojawiły się w okolicach miejscowości Szur – takie też wilk otrzymał imię. Z badań genetycznych wynika, że jego partnerką jest córka Kosego, nazwana przez naukowców Korą (wokalistka w tej okolicy miała dom). Nie ma pewności, ale możliwe, że to ta sama samica, która opiekowała się młodymi Kosego.
W poniedziałek policja poinformowała, że w poprzedni czwartek zatrzymała 42-letniego mieszkańca powiatu biłgorajskiego. Mężczyzna odpowie za to, że „dokonując bezprawnego odstrzału wilka, spowodował istotną szkodę w świecie zwierząt”. Drugi zarzut dotyczy zatajenia prawdy podczas składania zeznań w prowadzonym przez prokuraturę śledztwie. Mężczyzna nie przyznaje się do winy.
Kim jest strzelec? W poniedziałek portal Oko.press podał, że to Stanisław T. z Koła Łowieckiego „Słonka”. Nazwisko mężczyzny jest na oficjalnej stronie koła. Ale w rozmowie z nami prezes KŁ „Słonka” Andrzej Wojtyło zaprzeczył, żeby taki człowiek był członkiem koła. Wymienione nazwisko na stronie tłumaczył brakiem jej aktualizacji od dłuższego czasu. Przyznał jednak, że w kole są dwie inne osoby o nazwisku takim jak Stanisław T. Odmówił jednak podania jakichkolwiek informacji na ich temat. Dalej twierdzi też, że nie wie nic na temat zarzutów dla któregoś z myśliwych z koła ze Zwierzyńca.
Kosy. Najbardziej znany wilk z Roztocza
Nagroda nadal czeka
Po pojawieniu się informacji o śmierci Kosego KŁ „Słonka” zaoferowało 5 tysięcy złotych za pomoc w znalezieniu sprawcy. Jak mówi Andrzej Wojtyło, pieniądze nadal czekają. – Jeśli dostaniemy od policji informacje o takiej osobie, bardzo chętnie przekażemy jej pieniądze – deklaruje Wojtyło.
Stowarzyszenie dla Natury „Wilk” ściśle współpracowało z policją w żmudnym śledztwie, które trwało ponad rok. Naukowcy przekazywali wiele informacji, które mogły przydać się śledczym, m.in. analizy zdjęć z fotopułapek czy wyniki badań genetycznych wilków. – Nie zgłosimy się do myśliwych po nagrodę – dr hab. Sabina Nowak reaguje śmiechem na informację o pieniądzach. – Myślę, że sąd w naszym imieniu odpowiednio wyegzekwuje karę, także pieniężną. Mamy nadzieję, że będzie dotkliwa, aby to był czynnik odstraszający dla innych, którzy bestialsko łamią prawo.