Rządzi gminą nieprzerwanie od 2010 roku. Dwukrotnie musiał walczyć o głosy wyborców z konkurentami. W 2018 nie miał już żadnego, teraz również. Andrzej Placek może być więc pewien, że ponownie zostanie wójtem gminy Obsza. Poza nim w Lubelskiem jest jeszcze 26 innych takich „bezkonkurencyjnych” kandydatów na szefów samorządów.
Andrzej Placek pracownikiem Urzędu Gminy w Obszy jest od 1 maja 1988 roku (odkąd został wójtem ma urlop na ostatnim zajmowanym stanowisku) – Zaczynałem od referenta do spraw melioracji. A dzisiaj mogę powiedzieć, że mało jest takich stanowisk w gminie, na których nie pracowałem – śmieje się wójt i kandydat na wójta.
Konkurentów miewał wielu
Kiedy w 2006 roku po raz pierwszy postanowił powalczyć o najważniejszy gabinet w gminie, jej sprawy znał właściwie od podszewki. Wtedy nie zdołał jednak wygrać.
W kolejnych wyborach 2010 roku musiał się również trochę „nagimnastykować” zanim osiągnął sukces, bo kandydatów było aż siedmiu. Ale Placek zdołał przekonać do siebie wyborców na tyle, że wygrał w drugiej turze z wieloletnim wójtem Kazimierzem Paterakiem.
Sukces powtórzył po czterech kolejnych latach. W 2014 był jedną z trzech osób ubiegających się o stanowisko, ale druga tura już potrzebna nie była. Natomiast w 2018 roku konkurencji nie miał już żadnej. Teraz też nikt nie zdecydował się stawać z nim w szranki.
Jaki jest sposób na sukces?
– Tak sobie myślę, że ludzie mnie po prostu znali. Nie byłem człowiekiem z nadania. Jestem mieszkańcem gminy Obsza od urodzenia. Nigdzie się nie wybieram. I zawsze pracowałem tak, żeby jak najwięcej zrobić dla mieszkańców – opowiada Andrzej Placek.
Ale czemu nikt nie próbuje z nim konkurować?
– Pewnie, gdybym się nie sprawdził, gdyby ktoś miał do mnie obiekcje, to na pewno kontrkandydaci by się znaleźli – uważa samorządowiec. I dodaje z satysfakcją. – Często słyszę, że mam uważanie u ludzi i to mnie bardzo cieszy. Bo ja zawsze myślałem, od początku pracy, że ja jestem tutaj dla ludzi, a nie oni dla mnie.
Opozycja po stronie wójta
Wspomina, że gdy po raz pierwszy obejmował urząd (od zawsze jako kandydat Komitetu Wyborczego Wyborców „Przyjazna Gmina”) nie miał w radzie większości. Ale na koniec tamtej kadencji, przygotowując się do kolejnego startu także opozycyjnym radnym zaproponował, aby poszli do wyborów razem z nim. I tak się stało. Podobnie było w ostatnich wyborach. Przez ostatnie pięć lat wójt rządził więc gminą mając wszystkich radnych za sobą.
Teraz zresztą ma 100-procentową pewność, że do rady wejdzie siódemka jego dotychczasowych radnych. Bo w tylu okręgach, na 15 w całej gminie, zgłoszono tylko po jednym kandydacie właśnie z KWW „Przyjazna Gmina”. Możliwe, że komitet wójta zdobędzie też mandaty w ośmiu pozostałych, choć tam już po jednym konkurencie jego ludzie już mają.
Ale nawet gdyby jakaś opozycja się pojawiła, to wójt się nie martwi. Mówi, że ze wszystkimi potrafi się porozumieć.
Nie ma konkurencji, nie ma kampanii
A brak konkurencji przypadkiem go nie rozleniwia? – Absolutnie. Wiem, że mam poparcie, ale traktuję to jako formę zaufania i ja tego zaufania po prostu nie mogę zawieść – odpowiada wójt Placek.
Przyznaje jednak, że kampanii wyborczej prowadzić w tej sytuacji nie musi. Przed nadchodzącymi wyborami nie wydrukował ani jednego plakatu i ani jednej ulotki. – Coś tam tylko sobie na Facebooka wrzuciłem – przyznaje.
Wspomina, że w poprzednich wyborach jakieś materiały miał, ale doszedł do wniosku, że to właściwie nie jest potrzebne. A tylko był problem z rozliczeniem kosztów kampanii.
Tym razem będą zerowe. – Nawet konta specjalnego nie zakładałem i nie poświęciłem ani złotówki – zapewnia.
Zresztą trzeba przyznać, że w Obszy i okolicach walki o władzę w gminie nie widać. Jeśli na parkanach wiszą jakieś plakaty, to jedynie kandydatów do Rady Powiatu Biłgorajskiego i Sejmiku Województwa Lubelskiego.
Są sukcesy i plany
Wójt uważa, że najlepszą kampanią jest po prostu praca na rzecz gminy na przestrzeni lat.
– Sukcesywnie robimy tak, żeby było lepiej. Mamy 100 procent skanalizowanej gminy. Wszystkie drogi mają asfalty, czasem nawet już dwa razy zmieniane i chodników mamy ponad 20 kilometrów. Za dotację z Polskiego Ładu to chodnik nawet przy powiatowej drodze położyliśmy, choć starostwo nie dołożyło ani złotówki, a zaraz im to przekażemy. Ale to nieważne. My to dla mieszkańców robimy – zapewnia.
Pytany o inne sukcesy, wspomina o montażu oszczędnego oświetlenia ledowego i modernizacji stacji uzdatniania wody, z której korzystają też mieszkańcy wiosek w okolicznych gminach Tarnogród, Księżpol czy Łukowa, a nawet jednej z Podkarpacia. Gmina ma dom kultury, klub seniora, wiejskie świetlice, szkoły i piękne przedszkole.
A czym Andrzej Placek zamierza się zajmować w kolejnej kadencji? Bo przecież z reguły kandydaci sporo wyborcom obiecują.
– Jak tu jestem od 14 lat, to nigdy nikt u nas nie widział przecinania wstęgi. Ani innych takich dziwnych uroczystości. My nie robimy na pokaz. A robić zawsze jest co i jak będzie potrzeba, to zrobimy – uważa wójt Obszy.
Zapowiada, że w najbliższym czasie zacznie się budowa drogi prowadząca do miejscowości Ułazów w województwie Podkarpackim. – Bo w linii prostej to są cztery kilometry, a żeby dojechać, trzeba zrobić 20. Więc ta inwestycja na pewno ludziom się przyda – zapowiada Andrzej Placek. Myśli też o budowie kanalizacji i wodociągu na terenach, gdzie jeszcze budownictwo się nie rozwinęło, ale jest pewność, że z czasem zaczną się tam nowe domy pojawiać.
Nie wybory, a plebiscyt
Kiedy kandydat na wójta albo burmistrza nie ma konkurencji, to w gminie odbywają się nie wybory, tylko plebiscyt. Karta, którą otrzymują osoby zgłaszające się w komisji wygląda tak, że znajduje się na niej jedno nazwisko, a przy nim dwie możliwe odpowiedzi.
„Tak” – gdy wyraża się poparcie i „nie” – w sytuacji odmiennej.
Aby kandydat stanowisko objął, poprzeć musi go więcej niż połowa głosujących. Z tym, że liczone są oczywiście ważnie oddane głosy. Gdyby się tak nie stało, to wyborów szefa samorządu dokonuje nowa rada.
W 2018 roku Andrzeja Placka poparło 1581 mieszkańców. Przeciwko było 266 osób, co dało wójtowi poparcie na poziomie 85,60 proc. Jak będzie tym razem?
– Ja na pewno naszego wójta poprę. Bo to dobry gospodarz – zapowiada kobieta, którą spotykamy w sklepie w Obszy. – Innego kandydata nie widzę, nie tylko dlatego, że żaden się nie zgłosił. Placka znam od dawna, jeszcze w melioracji razem robiliśmy, więc wiem, że to fachowiec – dorzuca mieszkaniec Babic. – Ja do wyborów pójdę, owszem, radnych będę wybierać. Ale tego człowieka nie poprę, bo za długo już rządzi i za bardzo się urządził – słyszymy od starszej kobiety we wsi Dorbozy. Mówi, że chciałaby mieć wybór i ubolewa, że Andrzej Placek konkurencji nie ma
Gdzie jeszcze plebiscyty?
Takich sytuacji jak w Obszy, jest w województwie więcej. W niedzielę plebiscyty odbędą się w 27 samorządach. Na terenie działania delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Białej Podlaskiej dotyczy to gmin: Drelów, Łomazy, Międzyrzec Podlaski (gmina wiejska), Piszczac, Wisznice, Jabłoń, Milanów, Podedwórze
Na terenie delegatury KBW Zamość gm.: Obsza, Telatyn i Józefów.
W KBW Lublin gm.: Głusk, Jabłonna, Krzczonów, Wojciechów, Wysokie, Stoczek Łukowski, Janowiec, Kurów, Żyrzyn, Kłoczew, Rybczewice, Trawniki, Strzyżewice.
W KBW Chełm: Siennica Różana, Fajsławice, Łopiennik Górny.