Część pacjentów rezygnuje ze szczepień przeciwko COVID-19, a inni „polują” na wcześniejsze terminy. Najbardziej zdeterminowani czekają przed punktami szczepień.
– Przed szpitalem stale pojawiają się pacjenci i pytają czy mogliby się zaszczepić, jeśli jakieś dawki miałyby się zmarnować – przyznaje Małgorzata Piasecka, zastępca dyrektora szpitala wojewódzkiego przy al. Kraśnickiej w Lublinie. Zapewnia jednak, że szpital przestrzega kolejki.
– Mamy przypadki, że pacjenci nie zgłaszają się na umówione szczepienie, nie jest to jednak masowe. W takich sytuacjach dzwonimy do osób zapisanych na kolejne terminy. Nie są to więc przypadkowe szczepienia – wyjaśnia Piasecka. Dodaje: – Na początku, po pojawieniu się kontrowersji wokół szczepionki AstraZeneca, faktycznie sporo pacjentów rezygnowało ze szczepień. Teraz sytuacja unormowała się. W tym momencie szczepimy równolegle preparatami Pfizera i AstraZeneki.
W punkcie szpitala tymczasowego w Lublinie podano już 25 tys. dawek szczepionki. – Do wczoraj w tym punkcie mieliśmy ok. 1,5 proc. pacjentów, którzy nie zgłosili się na szczepienia oraz 0,6 proc., którzy po badaniu przez lekarza nie zostali do niego zakwalifikowani – mówi Anna Guzowska, rzeczniczka Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie, pod który podlegają punkty szczepień przy ul. Radziwiłłowskiej (punkt szpitala tymczasowego) oraz przy Langiewicza.
– Dotychczas podawane były tam szczepionki Pfizera, Moderny i AstraZeneca. Do końca kwietnia szczepimy tam tylko Pfizerem. Wyjątek stanowią osoby szczepione drugą dawką preparatu Moderna – dodaje rzeczniczka.
Z kolei do punktu przy Langiewicza, nie zgłosiło się ok. 10 proc. pacjentów, którzy mieli być szczepieni preparatem AstraZeneca. – Nie wiemy jednak czy powodem była obawa przed szczepionką czy na przykład złe samopoczucie lub zdarzenia losowe – zaznacza rzeczniczka SPSK1. – W tym momencie w tym punkcie szczepimy Pfizerem. Pod koniec tygodnia pojawią się też dostawy szczepionki AstraZeneca dla osób, które otrzymają drugą dawkę tego preparatu – dodaje Guzowska.
– Zamieszanie medialne wokół szczepionek Johnson&Johnson i AstraZeneca powoduje, że część osób podchodzi z dystansem do szczepienia tymi preparatami. Nie znaczy to jednak, że nie są zainteresowani szczepieniami w ogóle – komentuje Lech Sprawka, wojewoda lubelski. – Z powodu rezygnacji występują pewne utrudnienia w przebiegu szczepień. Jeśli ktoś się nie zgłasza na szczepienie w wyznaczonym terminie, to siłą rzeczy wykonuje się telefony do innych. Nie ma w tym żadnej sensacji – uważa wojewoda.
Tymczasem w niedzielę europoseł Krzysztof Hetman twierdził na antenie Radia Zet: – W Lublinie od piątku jest wręcz łapanka, aby wykorzystać wszystkie szczepionki, ponieważ bardzo dużo ludzi zrezygnowała ze szczepień. Według niego jest to związane z „nieszczęsnym oświadczeniem” Konferencji Episkopatu Polski z ubiegłego tygodnia. Zdaniem biskupów, technologia produkcji szczepionek wektorowych (firm AstraZeneca i Johnson&Johnson) budzi „poważny sprzeciw moralny”.