Nie możemy sobie pozwolić na zwalnianie ludzi - przyznają szpitale i twierdzą, że nadal nie mają jak egzekwować obowiązku szczepienia medyków przeciwko COVID-19.
– Nie ma podstawy do egzekwowania obowiązku szczepień personelu medycznego. Pracodawca nie ma możliwości stosowania jakichkolwiek kar. Konsekwencji służbowych za brak szczepień nie przewidujemy – przyznaje płk Bogusław Piątek, rzecznik szpitala wojskowego w Lublinie.
Dodaje, że szpital wolałby mieć narzędzie motywacyjne „w postaci dodatkowego wynagrodzenia z tytułu większej dyspozycyjności zaszczepionych pracowników”. – Zwolnienia pracowników nie wchodzą w grę, bo nie mamy żadnych nadwyżek kadry. Zwalniając personel, musielibyśmy ograniczyć wykonywanie świadczeń medycznych – zaznacza rzecznik.
Obowiązek szczepień obowiązuje już od 1 marca, ale w szpitalu wojskowym oświadczenia w tej sprawie złożyło dopiero około 60 procent pracowników. – W tej grupie zdecydowana większość jest zaszczepiona lub ma przeciwskazania zdrowotne. Tych, którzy nie są, nie możemy zmusić – dodaje rzecznik.
Czy to będzie martwy przepis? – Nakaz jest, ale jest też dużo wątpliwości prawnych jak pracodawca ma go egzekwować. Dopóki nie pojawi się orzecznictwo w tej sprawie, jak w przypadku każdego nowego przepisu, mam poniekąd związane ręce – mówi Kamila Ćwik, dyrektor szpitala wojewódzkiego w Chełmie. Dodaje: – Minister zdrowia wskazuje drogę postępowania administracyjnego prowadzonego przez sanepid. Być może wysokie kary nakładane przez inspekcję, na podobnej zasadzie jak przy łamaniu obostrzeń pandemicznych mogłyby zmienia tę sytuację.
Szpital jest w trakcie analizy oświadczeń złożonych przez pracowników w sprawie szczepień. – W ankiecie nie pytaliśmy wprost o wykonanie szczepienia, tylko o to czy pracownik spełnia warunki określone w rozporządzeniu. Jeśli nawet nie będzie ich spełniał, to właściwie obecnie niewiele się dla niego zmieni.
Jak tłumaczy dyrektor Ćwik, szpital nie może sobie pozwolić na zwalnianie pracowników, albo przesuwanie ich do innych obowiązków, które nie wymagają bezpośredniego kontaktu z pacjentami. – Jak miałabym przesunąć na przykład lekarza specjalistę do pracy w archiwum? Wykonywałby mniej wartościową pracę, a zgodnie z prawem musiałby otrzymywać takie samo wynagrodzenie. Ekonomicznie dla szpitala to żadne rozwiązanie – zwraca uwagę Kamila Ćwik. Dodaje: – Musimy być też przygotowani na nowe zadania. Nie możemy uszczuplać sobie kadry w sytuacji, kiedy będzie coraz więcej pacjentów z Ukrainy i nowe wyzwania medyczne. To na przykład gruźlica, która w Polsce praktycznie nie występuje, a w Ukrainie nadal jest zagrożeniem.
Na to przygotowują się też inne szpitale. – Wiemy, że część naszych pracowników, w tym z grupy lekarzy i pielęgniarek, nie jest zaszczepiona. Nie podejmiemy jednak w tym temacie żadnych kroków. Stosując radykalne rozwiązania i zwalniając, strzelilibyśmy sobie w stopę. Potrzebujemy pracowników, bo pojawiają się nam nowe problemy medyczne w związku z pacjentami z Ukrainy – zaznacza Tomasz Kwiatkowski, dyrektor szpitala w Biłgoraju.