Pabianice (woj. łódzkie). Dożywocie grozi 21-latkowi oskarżonemu o brutalne zabójstwo mieszkanki Pabianic. Prokuratorzy wysłali do sądu akt oskarżenia, w którym przypisują mu zabicie byłej partnerki i uprowadzenie jej córki. Oskarżony w czasie śledztwa nie przyznał się do winy.
– W mieszkaniu, w którym zamieszkiwał wraz z rodzicami, odnaleziono nóż o długości ponad 30 centymetrów. To prawdopodobnie narzędzie zbrodni. Ujawniono na nim ślady DNA pochodzące od ofiary. Podobnie jak i na elementach odzieży zatrzymanego mężczyzny – powiedział Krzysztof Kopania, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi.
Do tragedii doszło 7 grudnia 2020 roku, około godziny 13. To wtedy do mieszkania na osiedlu Piaski w Pabianicach przyszedł mężczyzna. W lokalu była siedmioletnia dziewczynka, jej 20-letnia siostra i jej ośmiomiesięczne dziecko. Siedmiolatka była w innej części mieszkania. Do pokoju siostry poszła dopiero po wyjściu mężczyzny. W pokoju zobaczyła leżącą w kałuży krwi 20-latkę. W mieszkaniu nie było niemowlęcia.
Dziewczynka zawiadomiła rodziców, a ci wezwali służby. Niestety, życia dwudziestolatki nie udało się uratować. Na jej szyi była rozległa rana - zadana najpewniej nożem.
Kiedy sprawie nadano najwyższy priorytet, policjanci otrzymali zgłoszenie o dziecku w oknie życia przy pabianickim szpitalu. Pracownicy Centrum Medycznego Pabianice od razu przekazywali, że sprawa jest bardzo podejrzana, bo pozostawione dziecko nie było noworodkiem. Niedługo potem okazało się, że to córka ofiary zabójstwa.
Domniemany sprawca został zatrzymany niedługo po zbrodni.