Coraz bliżej do legalizacji medycznej marihuany. Sejm przyjął ustawę pozwalającą na sprzedaż zabronionych dziś leków w polskich aptekach. Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie heroiczna walka chorych i ich rodzin.
Czteroletnia Ola chorowała na lekooporną padaczkę. Każdego dnia miała kilka ataków, które bezpośrednio zagrażały jej życiu, ponieważ wiązały się z bezdechami.
- Ola przyjmowała 20 ciężkich leków psychotropowych, łącznie ze sterydami. Próbowałam i homeopatii, medycyny chińskiej, wszelakich innych form, które mogłyby Oli pomóc. To leczenie farmakologiczne bardzo ją wyniszczyło. Widać było, że dziecko jest już bardzo zmęczone tą walką - opowiada Paulina Janowicz
Dzieci chore na lekooporną padaczkę ratuje się marihuaną. Głównie legalnym w Polsce olejem CBD produkowanym z konopi siewnej. Olej ten nie ma właściwości psychoaktywnych. Jednak u 1/5 chorych dzieci trzeba dodatkowo zadziałać na receptor CB1 w mózgu, a to jest możliwe tylko przy użyciu THC - substancji psychoaktywnej, którą za zgodą ministerstwa teoretycznie można sprowadzić z zagranicy. Chorzy na raka usiłują się ratować olejem RSO, w którym stężenie THC jest bardzo wysokie. Ten z kolei olej jest całkowicie nielegalny i nowe przepisy także tego nie zmienią.
Paulina Janowicz przeszła całą, żmudną drogę, by uzyskać lek dla córki legalnie, w ramach tzw. importu docelowego. Minister zdrowia przekonywał, że ta procedura gwarantuje chorym dostęp do leków z konopi.
- Procedura sprowadzania konopi indyjskiej trwa blisko rok. Jest to lek, który w swojej monenklaturze ma ratować życie. Więc gdzie tu jest logika? Ola zmarła na początku maja, a susz miał być w aptece z końcem maja. Te trzy tygodnie dzieliły Olę od tego, by wypróbować ten lek. Po prostu nie zdążyłyśmy - mówi Paulina Janowicz.
Dziś Paulina Janowicz pomaga rodzicom innych chorych dzieci w punkcie informacji konopnej pod Wrocławiem. Porad udzielają tu też lekarze i zwana matką medycznej marihuany w Polsce, założycielka punktu - Dorota Gudaniec.
- Nas wypisali ze szpitala, bo powiedzieli, że zostało Maxowi trzy tygodnie życia. Że nowotwór atakuje, już się nie da nic z nim zrobić. Wypisali nas w stanie bardzo krytycznym ze szpitala. A teraz rezonans jest czysty. Guz zniknął, wszystko zniknęło. Coś tam, jakieś ślady zostały, ale zagrożenie życia zniknęło. Jak ręką odjął - mówi Mirela Odelga, mama Markusa.
Każdego dnia w punkcie informacji konopnej ratunku szuka przynajmniej kilka osób. Panie Paulina i Dorota, które od lat walczą o legalizację medycznej marihuany, pomagają im za darmo. Konsultacje lekarskie są płatne. W PIK-u można też kupić legalny w Polsce olej CBD oraz fachową literaturę.
W punkcie informacji konopnej przyjmuje między innymi doktor Jacek Cieżkowicz. To chirurg z ponad 30-letnim stażem pracy. Jest zdeklarowanym zwolennik legalizacji medycznej marihuany.
- Za legalizacją medycznej marihuany w zasadzie jestem od jakiś sześciu lat. To nie jest lek, który wyleczy wszystkie choroby świata. Natomiast to, że chociaż minimalnie pomaga ludziom najbardziej chorym, to jest w zasadzie dwustuprocentowy powód, by ją zalegalizować – uważa Jacek Cieżkowicz, chirurg.
Natomiast Dorota Gudaniec tłumaczy, że ludzi i tak będą sięgać po nielegalne produkty, które im uratują życie.
- To nie działa w taki sposób, że jeżeli produkt jest nielegalny, to ludzie przestaną walczyć o swoje życie. Ludzie dalej będą walczyć o swoje życie i zdrowie za wszelką cenę. Niestety, to powoduje, że wielu typów "spod ciemnej gwiazdy" próbuje to wykorzystać i ludzie kupują bardzo wątpliwej jakości smary i narażają się nie tylko na straty finansowe, ale przede wszystkim na stratę nadziei, na stratę szansy. Legalizacja jest tak naprawdę jedynym rozwiązaniem, które może tę sytuację unormalnić - mówi Dorota Gudaniec.
Heroiczną walkę o legalizację marihuany dla polskich pacjentów toczył zmarły w styczniu tego roku Tomasz Kalita. Były rzecznik SLD, a prywatnie mąż naszej dziennikarki, chorował na złośliwego raka mózgu. Na jednej z konferencji prasowych apelował o legalizację medycznej marihuany wspólnie z Pauliną Janowicz.
- Mamy szansę coś pozytywnego zrobić i zawsze wierzyłem, że polityka to jest sztuka zmieniania rzeczywistości. Miejmy nadzieję, że uda się tę rzeczywistość, w tym przypadku zmienić, że uda się zmienić stan prawny i uda się doprowadzić do sytuacji, gdy będziemy mieli prawo wyboru metody leczenia - mówił Tomasz Kalita.