Wyrastający na gwiazdę Lewicy poseł Bartosz Arłukowicz wypalił w Bolesławcu (woj. dolnośląskie), że lubi i używa wibratorów.
Jego wypowiedź na spotkaniu 27 maja z działaczami Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Unii Pracy w Bolesławcu przytacza portal istotneinformacje.pl.
- (...) kiedy widzę Palikota, to się denerwuję. Kończy się już czas biegania z wibratorem po studiach telewizyjnych. Ja bardzo lubię wibratory i nawet ich używam. Różnica między mną a Palikotem polega na tym, że ja używam wibratorów w łóżku, a Palikot w TVN-ie. Taka polityka musi się skończyć - miał według portalu powiedzieć Arłukowicz.
Trochę się pomylił, bo Palikot pokazał się z wibratorem na konferencji prasowej w Lublinie, co potem faktycznie pokazały rożne stacje telewizyjne, nie tylko TVN.
Przepytywany w TVN 24 Arłukowicz tłumaczył, że jego wypowiedź w Bolesławcu "została przekręcone". Ale przyznał:
- Nie mam nic przeciwko wibratorom, ale nie w studio telewizyjnym. Chciałem zwrócić uwagę na styl uprawiania polityki - wyjaśniał.
Na pytanie, czy rzeczywiście używa wibratorów odparł, odparł, że "nie chce mieszać życia prywatnego z polityką".
Bartosz Arłukowicz to jaśniejąca coraz silniej gwiazda Lewicy. Od czasu, gdy został członkiem i wiceprzewodniczącym hazardowej komisji śledczej, często pojawia się w mediach.