Busem, który w poniedziałek wpadł pod Radomiem do rowu, jechali jedynie dwaj pracownicy z obsługi technicznej zespołu Bajm – podaje policja z Radomia.
Według policji kierowca busa nie dostosował prędkości do warunków, pojazd prawdopodobnie wpadł w poślizg a potem znalazł się w rowie. Kierowca za zbyt szybką jazdę został ukarany mandatem.
Wczoraj Bajm na Facebooku informował: "Zespół Bajm w miejscowości Mleczków pod Radomiem miał wypadek. Bus wpadł w poślizg i znalazł się w zaspie śnieżnej”.
Tak twierdził również Andrzej Pietras, menadżer zespołu. Z ustaleń policji wynika, że samochód z członkami zespołu dojechał na miejsce zdarzenia dopiero po jakimś czasie, a potem ruszył w kierunku Lublina.
Dzisiaj podtrzymał swoją wersję: - Część zespołu, wraz z Beatą, jechała tym busem - powiedział "Dziennikowi Wschodniemu". - Potem odjechaliśmy, a na miejscu została tylko ekipa techniczna - dodaje.
Dariusz Jędryszka: Policja twierdzi, że bus wypełniony był sprzętem.
Andrzej Pietras: Ten samochód jest zabezpieczony i zamknięty, do czasu skontrolowania go przez ubezpieczyciela. Skąd mogą to wiedzieć?
Dyżurny policji zdziwiony
– To niemożliwe – powiedział. - Muzycy jechali innym samochodem, być może byli na miejscu kolizji, ale na pewno nie brali w niej udziału. Samochód był wypełniony instrumentami.
Andrzej Lewicki z biura prasowego policji radomskiej policji dodaje, że rozmawiał z policjantem, który akurat jechał do Zakrzewa i widział na miejscu zdarzenia członków zespołu Bajm. Była wśród nich także Beata Kozidrak.
On także stanowczo stwierdził, że busem mogły jechać, co najwyżej dwie osoby, paka była wypełniona instrumentami.