Około 300 osób przeszło ulicami stolicy Białorusi w 19. rocznicę referendum z 24 listopada 1996 roku. Nastąpiła wtedy transformacja systemu politycznego, pozwalająca prezydentowi A. Łukaszence na przejęcie pełni władzy w kraju.
Zalegalizowano przedłużenie jego kadencji i rozszerzenie uprawnień, a także przywrócono symbolikę z czasów Związku Radzieckiego. W powszechnym mniemaniu, wyniki referendum zostały sfałszowane.
- Jesteśmy tutaj z jednego powodu, żeby powiedzieć, że pamiętamy o wszystkim i władza na pewno kiedyś za to poniesie odpowiedzialność - podkreślił opozycjonista Uładzimir Niaklajeu.
Uczestnicy nieśli biało-czerwono-białe flagi i portrety zaginionych oponentów Aleksandra Łukaszenki – Juryja Zacharanki i Wiktara Hanczara. Nie skandowali haseł, idąc w milczeniu z płonącymi zniczami. Dopiero na koniec wzniesiono okrzyki "Niech żyje Białoruś"!
- Drodzy przyjaciele, uczcijmy naszych bohaterów minutą ciszy - zaapelował Mykoła Statkiewicz, były kandydat na prezydenta i więzień polityczny przez ponad 4 lata.
Na Placu Niepodległości do demonstrantów podeszli milicjanci, którzy wystawili uczestnikom kilkanaście mandatów.