Trzech mężczyzn trafiło za kraty w związku ze zlikwidowaną w Skarżysku największą w Polsce fabryką fałszywych banknotów.
Jeszcze liczą
- Nie wszystkie zostały policzone, bo nie było na to czasu - mówi Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach. Na razie w oficjalnych zarzutach przestawionych podejrzanym mowa jest o 4110 podrobionych stuzłotówkach. - Najistotniejszą postacią w tej sprawie jest 46-letni mieszkaniec Skarżyska, bo to on, jak wynika z naszych ustaleń, był producentem falsyfikatów.
46-latek dostał zarzut produkcji i wprowadzania do obrotu stuzłotówek oraz przygotowania do produkcji euro.
Dystrybutor
Identyczny zarzut usłyszał drugi z podejrzanych, 46-latek z Dolnego Śląska. - Mężczyzna pełnił rolę generalnego dystrybutora banknotów - wyjaśniają śledczy. O trzecim z mężczyzn, 25-letnim skarżyszczaninie, mówią "odbiorca”.
- Do rąk mężczyzny miało trafić kilkaset wydrukowanych tutaj banknotów, jednak najprawdopodobniej ich nie otrzymał. Zarzuciliśmy mu przygotowanie do popełnienia przestępstwa - dodaje Sławomir Mielniczuk.
Wszyscy trzej podejrzani we wtorek wieczorem zostali aresztowani przez kielecki sąd. A policja, która w czwartek odtajniła całą tę historię, nie wykluczała, że miliony złotych wyprodukowane w skarżyskiej fabryce trafiały na polski rynek od lat.