1. Po fali krytyki posłowie PiS wycofali projekt nowelizacji ustawy o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe.
2. Zakładał on uzależnienie pensji od sytuacji gospodarczej kraju, ale wiązał się też z podwyżkami dla prezydenta, premiera, ministrów, wiceministrów, wojewodów i ich zastępców, a także parlamentarzystów.
3. Wśród pomysłodawców takiego rozwiązania byli posłowie z woj. lubelskiego: Krzysztof Głuchowski, Teresa Hałas, Krzysztof Szulowski, Sylwester Tułajew, Sławomir Zawiślak
Projekt dotyczący zmian w ustawie o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe do Sejmu wpłynął w poniedziałek. Dziś miała zająć się nim Komisja Finansów Publicznych. Nieoczekiwanie w środę po południu reprezentujący wnioskodawców poseł Łukasz Schreiber złożył wniosek o wycofanie projektu. Taką wiadomość przekazał nam poseł PiS ze Świdnika Artur Soboń.
– Jesteśmy gotowi otworzyć poważną dyskusję na ten temat. Nie musimy tego procedować w pośpiechu – mówi Soboń. O powodach rezygnacji z prac nad nowelizacją ustawy mówić nie chce. Niewykluczone, że wpływ na to mogły mieć słowa premier Beaty Szydło, która podwyżki nazwała zbyt daleko idącymi i zapowiedziała zwrócenie się do kierownictwa PiS o korekty w projekcie.
Wcześniej suchej nitki na projekcie PiS nie pozostawia opozycja. Paweł Kukiz nawiązując do programów „Rodzina 500 plus” i „Mieszkanie plus” planowane zmiany określił mianem „koryta plus”. Rzecznik jego klubu parlamentarnego, pochodzący z Puław Jakub Kulesza z sejmowej mównicy przekonywał, że posłowie nie powinni dostać podwyżek, dopóki nie zostanie podniesiona kwota wolna od podatku. – W pierwszej kolejności powinniśmy zająć się obywatelami, a ewentualnie dopiero później sobą – mówi Kulesza. – Zaskakujący jest sam sposób procedowania ustawy. Projekt został złożony w poniedziałek, na stronie Sejmu pojawił się we wtorek i od razu odbyło się pierwsze czytanie. Nawet w tej kadencji nie spotkałem się z takim tempem prac.
–Rząd PiS do tej pory zrobił niewiele, a już uznał, że należą mu się ogromne nagrody, bo na podwyżki dla prezydenta, pani premier, wszystkich ministrów, wiceministrów i wojewodów państwo wyda setki tysięcy złotych. Przypominam, że poprzedni rząd w 2008 roku zamroził zarobki osób na kierowniczych stanowiskach w ministerstwach. Jak się okazało, dało się za te pieniądze pracować dla Polski i Polaków – mówi z kolei poseł PO z Kraśnika Wojciech Wilk.
– Odejdźmy od populizmu – komentuje natomiast Artur Soboń i przytacza argumenty zawarte w uzasadnieniu projektu ustawy. – Na stanowiskach państwowych potrzeba ludzi kompetentnych, którzy bardzo często wybierają inne oferty. Nigdy nie zrównamy wynagrodzeń w administracji rządowej z tym, co oferuje rynek, ale możemy sprawić, żeby ten system był bardziej sprawiedliwy i motywujący do pracy. Jeśli ktoś uważa, że to złe rozwiązanie, to niech zaproponuje lepsze.
Dokument zakładał, że wynagrodzenia najważniejszych osób w państwie miałyby być zależne od sytuacji gospodarczej. W czasie koniunktury zarabiałyby one więcej, a podczas kryzysu mniej. Obecnie zarobki są ustalane na podstawie kwoty bazowej podanej w ustawie okołobudżetowej.
Jak podała „Rzeczpospolita”, przy zachowaniu obecnych wskaźników gospodarczych, pensje urzędników państwowych wzrosłyby średnio o 4-5 tys. zł brutto miesięcznie. I tak, według szacunków np. prezydent miałby zarabiać o 4,5 tys. zł więcej, premier o 7,5 tys. zł, a wicepremierzy i ministrowie o ponad 5 tys. zł. Zmiany w ustawie oznaczałyby też podwyżki w wysokości blisko 6 tys. zł dla sekretarzy stanu w ministerstwach, a 4,5 tys. zł dla podsekretarzy stanu. W tej ostatniej grupie są także wojewodowie. Z kolei wicewojewodowie mogliby liczyć na wypłaty wyższe o 4 tys. zł.
W uzasadnieniu projektu ustawy czytamy, że według obecnego systemu, osoby o wysokich kwalifikacjach nie przyjmują ofert pracy na kierowniczych stanowiskach państwowych, albo rezygnują z nich ze względu na relatywnie niski poziom wynagrodzeń. W urzędach dochodzi też do sytuacji, w której osoby na tych stanowiskach zarabiają mniej od podległych im pracowników.
Ale według dokumentu podwyżki miałyby objąć także posłów i senatorów. Zgodnie z wyliczeniami „Rzeczpospolitej” ich miesięczne zarobki byłyby wyższe o blisko 3 tys. zł brutto. Obecnie otrzymują oni blisko 10 tys. zł uposażenia i prawie 2,5 tys. zł nieopodatkowanej diety, a także ryczałt na prowadzenie biura poselskiego. Mogą też liczyć na inne przywileje, jak bezpłatne przejazdy środkami publicznego transportu zbiorowego i komunikacji miejskiej oraz darmowe loty krajowe.
Dla zainteresowanych ... pomysłodawcy słynnych na cały kraj podwyżek - posłowie podpisani pod projektem ustawy pic.twitter.com/TYlY4OcSDy
— Tomasz Baluś (@TomaszBalus) 20 lipca 2016
Co o podwyżkach sądzą internauci. Wyniki naszej sondy: