Samochód skręcał w lewo na jednej z ulic, a z auta wypadł 4-letni chłopiec. Niewiele brakowało, a doszłoby do tragedii, bo dziecko mogło wpaść pod drugi z jadących pojazdów.
Do zdarzenia doszło w Tarnowskich Górach na Śląsku. Policjanci opublikowali nagranie z kamery monitoringu, na którym widać całą sytuację jak na dłoni.
Samochód osobowy skręcał w lewo z ul. Kościelnej w ul. Płonki. W pewnym momencie drzwi auta z tyłu z prawej strony sie otworzyły, a z pojazdu na jezdnię wypadł mały chłopiec. Dziecko miało dużo szczęścia, bo kierowca jadący z tyłu zdążył się zatrzymać. Do 4-latka szybko podbiegł jego ojciec i zabrał go z powrotem do samochodu.
Funkcjonariusze dotarli do ojca dziecka. - Dzielnicowy, na którego terenie doszło do niebezpiecznego zdarzenia, niemal od razu rozpoznał samochód i wiedział, gdzie jest zaparkowany - czytamy na stronie tarnogórskiej policji.
Mundurowi porozmawiali z ojcem chłopca. 30-latek tłumaczył, że jego syn siedział na fotelu przystosowanym do przewożenia dzieci i miał zapięte pasy bezpieczeństwa. Prawdopodobnie wyślizgnął się z pasów i otworzył drzwi pojazdu, kiedy samochód skręcał w lewo.
Śledczy sprawdzają, czy nie doszło do narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.