To brzmi jak opowieść wigilijna. W jednej z restauracji w kalifornijskim Newcastle nieznana nikomu kobieta, która chciała zachować anonimowość, zapłaciła rachunek za wszystkie obecne w lokalu osoby.
- Ludzie myśleli, że sobie z nich żartujemy - powiedział jeden z barmanów Carol Kronberger. Rachunek wynosił ok. 300 dolarów, kobieta pozostawiła jeszcze 40 dolarów napiwku. Obsługa szybko poinformowała o zaistniałej sytuacji gości w lokalu.
- Spytałem ją, czy na pewno jest świadoma tego, co robi, bo to przecież sporo pieniędzy, a ona pokręciła tylko głową. To było wspaniałe. Pięknie by było, gdyby więcej ludzi tak postępowało - powiedział menedżer restauracji Seto Avakian.
Kobieta chciała pozostać anonimowa. Wiadomo jedynie, że miała ok. 30 lat i w lokalu była z dwójką dzieci.