Ministerstwo Edukacji Narodowej chce żeby od września 2016 r. dwulatki mogły pójść do przedszkoli, a nie do żłobków. Pomysł podzielił rodziców i wychowawców
Projekt nie jest nowy. MEN zgłaszał go już w 2011 r., ale negatywnie zaopiniowało go wtedy Ministerstwo Pracy. Dziś pomysł wraca i wszystko wskazuje na to, że wejdzie w życie.
– Związane jest to z reformą szkolnictwa i wysłaniem do szkół sześciolatków. Żeby przedszkola nie stały puste i nie trzeba było zwalniać nauczycieli wychowania przedszkolnego postanowiono obniżyć wiek przyjęć do przedszkoli – tłumaczy Wiesław Rożek, właściciel prywatnego przedszkola Strumyk. – Pomysł jest dosyć spóźniony, ale w gruncie rzeczy dobry. Myślę, że przedszkola są gotowe na przyjęcia dwulatków znacznie bardziej niż szkoły na przyjęcie sześciolatków.
– Być może będziemy musieli do grup najmłodszych dzieci zatrudnić dodatkową osobę do opieki – mówi Bogumiła Zamojska, dyrektor przedszkola nr 53 w Lublinie. – W wyjątkowych sytuacjach możemy przyjmować do przedszkola dzieci 2,5-letnie. Nie mamy z nimi żadnych problemów. Dlatego myślę, że i z dziećmi o pół roku młodszymi nie będzie problemu.
Innego zdania są dyrektorzy lubelskich żłobków. Oficjalnie mówić na ten temat nie chcą i odsyłają nas po komentarz do Miejskiego Zespołu Żłobków w Lublinie. A jeśli się wypowiadają to anonimowo.
– Miejsce dwulatka jest przy rodzicach lub w żłobku – przekonuje dyrektorka żłobka, która pracuje z najmłodszymi dziećmi od ponad 20 lat. – Większość dwulatków samodzielnie nie je. Chodzi w pieluchach i potrzebuje dużo snu. Dosyć często, zwłaszcza chłopcy, nie potrafią jeszcze swobodnie mówić. Problemem jest zrozumienie tego, o co proszą, czy co ich niepokoi. I przede wszystkim potrzebują bardziej osobistego kontaktu z opiekunem niż w przedszkolu.
A co na to rodzice?
– Pomysł jest dobry, o ile jednak przedszkola zapewnią dwulatkom takie warunki jak żłobki i nie stworzą grup 25-osobowych z jedną panią – uważa Katarzyna Rząd, mama 2-letniego Antosia. – Oczywiście posłaniu tak małego dziecka do przedszkola nie może być przymusem, tak jak w przypadku sześciolatków do szkół.
– Z jednej strony pomysł jest dobry, bo trudno o wolne miejsca w żłobkach. Z drugiej jednak nie sądzę, żeby przedszkola mogły zapełnić takim maluszkom dobre warunki – uważa Karolina Stadnicka, mama 2-letniej Ewy.