W rosyjskim odpowiedniku programu „Gwiazdy tańczą na lodzie” żona znanego rosyjskiego polityka wystąpiła w pasiaku, jakie noszono w KL Auschwitz.
O tym, że po rosyjskiej wrażliwości historycznej można się spodziewać wiele, było wiadomo. To, co jednak pokazali parę dni temu, po prostu odbiera mowę.
W rosyjskim odpowiedniku programu „Gwiazdy tańczą na lodzie” żona znanego rosyjskiego polityka wystąpiła w pasiaku z naszytą gwiazdą Dawida, jakie noszono w KL Auschwitz. Zabawiała wraz z tak samo ubranym partnerem (z gwiazdą na nogawce) publikę na sali i przed telewizorami.
Ewolucjom łyżwiarskiego duetu towarzyszyła specjalna oprawa muzyczna oraz efekt dźwiękowe, m.in. serie z broni maszynowej. Zachwycone jury dało wyłącznie najwyższe oceny - 6,0.
Artystka nazywa się Tatiana Nawka. Zdobywała medale olimpijskie w jeździe figurowej. Jej mąż to Dymitr Pieskow, rzecznik prasowy Putina, zwany ironicznie prezydenckim „pieskiem”. Partnerował łyżwiarce Andriej Burkowski. Występ już zdołał wywołać skandal na świecie. Dotąd w taki sposób z Holocaustu nie żartowano.
Abraham Foxman, pochodzący z rodziny warszawskiego dziennikarza, uratowany z Holocaustu przez dzielną Polkę, wieloletni dyrektor Ligi Przeciw Zniesławianiu (ADL) i laureat Nagrody Orła Jana Karskiego mówi nam:
- Nawet jeśli zrobiono to w dobrej intencji, to taka manifestacja trywializuje Holocaust i jego ofiary. Taka trywializacji jest jeszcze bardziej destrukcyjna i porażająca dla pamięci Holocaustu i lekcji, do czego może prowadzić antysemityzm, niż otwarte zaprzeczanie tej zbrodni. Jest to tym bardziej destrukcyjne, że dzieje się w Rosji, gdzie przez ponad 50 lat sowiecki reżim zaprzeczał Holocaustowi i tragedii żydowskiej.
Uzupełniając Abraham Foxman dodał, że podobne uczucia mogą mieć wszyscy, którzy stracili w hitlerowskich obozach swoich bliskich oraz wszystkie społeczeństwa, z których wywodziły się ofiary.
Występ budzi także protesty w samej Rosji. Coraz powszechniejsze jest domaganie się przeproszenia za ten skandaliczny brak wrażliwości.
Mówi dr Wiesław Kozielewska-Trzaska, bratanica i córka chrzestna bohatera Jana Karskiego, niedawno nominowanego pośmiertnie do stopnia generała:
- Są rzeczy, z których nie należy żartować, ani nawet stwarzać takich pozorów. Są sacrum. Do katalogu takich wartości należy pamięć zbrodni ludobójstwa hitlerowskiego. Mój Stryj Jan chciał ten horror powstrzymać. Mój stryj Marian nosił taki sam pasiak z literą „P” w obozie oświęcimskim. Dla mnie takie występy są przejawem perwersyjnej dewiacji. Co nam jeszcze zatańczą? Powstanie Warszawskie?