Dziś Sąd Najwyższy oddalił wniosek ministra sprawiedliwości o kasację wyroku sądu, który umorzył sprawę b. zomowca. Ireneusz K. był oskarżony o śmiertelne pobicie w 1983 r. Grzegorza Przemyka.
Sąd zwrócił uwagę, że matactwa w tej sprawie z czasów komunistycznych okazały się skuteczne po latach. - Autorytet wymiaru sprawiedliwości, autorytet prawa, buduje się na jego uczciwym respektowaniu i stosowaniu - mówiła sędzia Małgorzata Gierszon.
Sprawa dotyczy jednej z najgłośniejszych zbrodni aparatu władzy PRL. Jej wątek wobec Ireneusza K. przed różnymi instancjami trwał już ponad 27 lat.
12 maja 1983 roku Ireneusz K., wówczas 20-letni zomowiec, pełnił służbę w komisariacie przy ul. Jezuickiej w Warszawie. Milicjanci przyprowadzili tam zatrzymanego na placu Zamkowym 19-letniego Grzegorza Przemyka, syna opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej i jego kolegę. Chłopcy świętowali maturę. W komisariacie Przemyk został skatowany przez milicjantów. Po dwóch dniach zmarł w szpitalu.
Sprawę były zomowca, a potem policjanta w Biłgoraju rozpatrywał w grudniu 2009 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie. Sędziowie uznali, ze sprawa przedawniła się.
Ireneusz K. był czterokrotnie uniewinniany. Wyroki uchylał sąd wyższej instancji.
Ireneusz K. teraz jest na emeryturze. Jako policjant był chwalony przez swych zwierzchników w Biłgoraju.