Po sprzeciwach Niemców, jak też żydowskiej gminy, film "Berek” Artura Żmijewskiego został wycofany z berlińskiej wystawy.
Słynne berlińskie Martin Gropius Bau Museum przygotowało wspólnie z Muzeum Zamku Królewskiego w Warszawie wystawę "Obok. Polska-Niemcy. 1000 lat historii w sztuce”, dokumentującą polsko-niemieckie sąsiedztwo.
Prócz historycznego przekroju artefaktów artystycznych dokumentujących to współistnienie, pokazywano także film Artura Żmijewskiego "Berek”. I to wywołało burzę.
W "berku”, do piwnicy wchodzą nadzy mężczyźni i kobiety. Bawią się w popularnego berka. Na koniec okazuje się, że to nie piwnica, a... komora gazowa w obozie koncentracyjnym.
Trzyminutowy film pokazywano w galerii muzealnej. Jak nie trudno zgadnąć wzbudził on sprzeciwy Niemców, jak też żydowskiej gminy w Berlinie. Ostatecznie dyrekcja muzeum "dzieło” Żmijewskiego wycofała.
Artysta polski się dziwi, bowiem jemu nie chodziło o nic innego, jak tylko o swego rodzaju "terapię Holocaustu”. Broń Boże o robienie sobie z tej zbrodni żartów, trywializowanie jej, czy poniżanie jej sensu.
Intencje pozostały najwyraźniej nie rozpoznane. Skandal zrobił się natomiast na cały świat. Po usunięciu "Berka” z wystawy, środowiska ocalałych z Holocaustu wyraziły już aprobatę dla decyzji dyrekcji muzeum.