Tu-154 pojawił się na niebie w 1972 roku. Był radziecką odpowiedzią na amerykańskiego Boeinga 727. Rosjanie wyprodukowali ponad 920 sztuk. Zakończyli produkcję w 2001 roku.
14 samolotów Tu-154M eksploatował LOT. Do wczoraj takim maszynami latali też najwyżsi przedstawiciele Polski - prezydent i premier.
Polscy politycy wielokrotnie mieli kłopoty z tymi odrzutowcami. Np. prezydent Aleksander Kwaśniewski, kiedy na lotnisku w Wiedniu w samolocie wysiadły akumulatory, choć "Tupolew” był świeżo po przeglądzie w Rosji. W ubiegłym roku prezydent Lech Kaczyński nie mógł, z powodu oblodzenia maszyny, odlecieć z Ułan Bator do Japonii. Musiała skorzystać z rejsowego Boeinga mongolskiego przewoźnika.
W Polsce od wielu lat mówi się o konieczności zakupu nowoczesnych maszyn dla najważniejszych ludzi w państwie. Jak dotąd, tylko się mówi.
Katastrofa w Smoleńsku: To była awaria lub błąd załogi
Rosyjska prokuratura generalna poinformowała, że według wstępnych danych, samolot z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie rozbił się, zaczepiwszy skrzydłem o wierzchołki drzew podczas lądowania przy bardzo złej widoczności, którą ograniczała gęsta mgła.
Według ekspertów mogły zawieść dwie rzeczy: albo nastąpiła awaria techniczna, albo pomylił się człowiek.
Świadkowie katastrofy opowiadają, że samolot rozpadł się na kawałki, słychać było eksplozje. To wybuchło paliwo, którego w maszynie było około 20 ton. Świadkowie opowiadają, że samolot leciał mocno przechylony w lewą stronę. Tą stroną, skrzydłem zawadził w ziemię.